Temat e-rozprawy, a konkretnie ich jawności, będzie jednym z tematów zbliżającej się konferencji Fundacji Court Watch Polska, podczas której - 29 września, omawiane będą wyzwania stojące przed polskimi sądami z perspektywy obywateli. Przedstawiony będzie też raport dotyczący stanu przestrzegania zasady jawności w sądach oraz wyników obserwacji rozpraw w ramach Obywatelskiego Monitoringu Sądów. Patronem medialnym wydarzenia jest Prawo.pl.

Poruszona zostanie też sprawa e-rozpraw, które na stałe do spraw cywilnych wejdą za kilka miesięcy - 14 marca 2024 r. Przypomnijmy, obecnie rozwiązania dotyczące posiedzeń zdalnych obowiązują na podstawie przepisów przejściowych / epizodycznych – tj. wprowadzonych w związku z pandemią COVID-19 - na czas trwania stanu epidemii lub stanu zagrożenia epidemicznego i jeden rok po odwołaniu drugiego z nich (czyli od 1 lipca br.). Zgodnie z nowymi przepisami, art. 151 par. 5 k.p.c, przewodniczący, wzywając na posiedzenie zdalne będzie informował jego uczestników o możliwości stawiennictwa na sali sądowej lub zgłoszenia zamiaru zdalnego udziału w posiedzeniu. Zostaną też pouczeni, że zamiar ten należy zgłosić najpóźniej na trzy dni robocze przed wyznaczonym terminem posiedzenia oraz, że do skutecznego zgłoszenia wystarcza zachowanie formy określonej w art. 226[1] pkt 2 lit. b (środki porozumiewania się na odległość), przy jednoczesnym wskazaniu adresu poczty elektronicznej. Co istotne, w takim przypadku sąd będzie też informował, co najmniej na 24 godziny przed terminem posiedzenia o m.in. sposobie przyłączenia się do posiedzenia zdalnego. O tą zmianą - dotyczącą publiczności - starała się zresztą Fundacja Court Watch Polska.

Czytaj: Tymczasowe areszty i jawność w sądach - już wkrótce XIII Konferencja Fundacji Court Watch Polska >>

Sądy się otwierają, ale są niechlubne wyjątki

Z analiz fundacji dotyczących zarządzeń wydanych przez prezesów sądów do 30 kwietnia 2023 wynika, że rozwiązania ograniczające dostęp publiczności do sądów ostały się tylko w pojedynczych przypadkach - w sumie w 19 sądach rejonowych, 2 sądach okręgowych oraz... Sądzie Najwyższym.

Wśród 144 wypełnionych w ramach analiz formularzy - 48 dotyczyło rozpraw stacjonarnych, a 96 spraw prowadzonych online. Wynika z nich, że w sprawach toczących się stacjonarnie w sądzie, w 43 przypadkach na 48 zgłoszonych obserwacji osobie wypełniającej formularz udało się wejść do sądu. A następnie w 38 przypadkach wejść na salę rozpraw.

Jeżeli chodzi natomiast o sprawy zdalne ujęte w rejestrze naruszeń jawności, to na 96 obserwacji 80 razy udało się uzyskać link do posiedzenia online. Zadziałał on w 65 przypadkach, a w 15 sprawach nie udało połączyć się z sądem. Najczęściej było to spowodowane niewpuszczeniem publiczności na posiedzenie zdalne, pomimo zalogowania się i oczekiwania na połączenie.

Czytaj też w LEX: Rozprawy zdalne po nowelizacji KPC >

Zresztą fundacja już na etapie prac legislacyjnych nad kolejną nowelizacją procedury cywilnej wskazywała, że zdarzają się sytuacje, w których sądy odmawiały publiczności dostępu do posiedzeń zdalnych. Działo się tak - jak podnoszono - nie tylko z powodu problemów technicznych, ale też dlatego, że sędziowie interpretowali wykładnię przepisów ustawy COVID-19 w sposób zawężony, nie uwzględniając konstytucyjnego standardu oraz zasad postępowania cywilnego (chodzi o jawność).

 

Ważna sądowa organizacja, są chęci to działa

Piotr Sołowij, prawnik Court Watch Polska wskazuje, że są sądy, które wypracowały przyjazne systemy, sposoby komunikacji dotyczące udziału publiczności w posiedzeniach zdalnych.

- Takimi przykładami są np. Sąd Rejonowy dla Łodzi Śródmieścia czy Sąd Okręgowy w Warszawie, które publikują na swoich stronach proste instrukcje jak uzyskać link, jak się włączyć na rozprawę. Niestety w skali kraju nadal panuje zasada co sąd to obyczaj. Każdy sąd reguluje te kwestie indywidualnie i różnie to działa. Kiedy nasi wolontariusze wybierają się na rozprawy online to problematyczny bywa np. kontakt z biurem obsługi interesanta, czy z samym wydziałem. Zdarza się, że nie otrzymują odpowiedzi na wnioski. Kolejna kwestia - sam link nie oznacza sukcesu, zdarza się, że jest problem z dołączeniem się do posiedzenia zdalnego i nie wiadomo czy to kwestia łącza, złego linku, czy np. opóźnienia na wokandzie - mówi.

W jego ocenie podczas prac nad niedawną nowelizacją procedury cywilnej, która wprowadza na stałe e-rozprawy do spraw cywilnych zabrakło przestrzeni do szerszej dyskusji nad całościowym modelem posiedzeń zdalnych - sama nowela obejmowała nie tylko k.p.c ale też 30 innych ustaw. –  Cyfryzacja wymiaru sprawiedliwości wymaga holistycznych działań. Pytanie, również w zakresie dostępu publiczności, czy powinniśmy mieć w sądach jednolite rozwiązania czy też lepiej, żeby każdy sąd sobie to wypracował, a jeśli jednolitość jest wskazana to takie zalecenia, rekomendacje powinny powstać. To co kluczowe to oczywiście wsparcie ministerstwa, które powinno zadbać by to dobrze działało od strony technicznej. Chodzi również o wsparcie kompetencyjne - m.in. w zakresie szkoleń dla sędziów, pracowników administracji sądowej, to musi odbywać się w tym samym czasie, żeby wszystko prawidłowo i bez problemów działało. Nawet najlepsze przepisy nie wystarczą - ważne jest także wdrożenie techniczne i podejście sędziów oraz pracowników administracji - zaznacza.

Czytaj: E-rozprawy na stałe coraz bliżej, a prawnicy podzieleni - konstytucyjne czy nie >>

Publiczność na e-rozprawie i sędziów cieszy

Sędzia Rafał Wagner z Sądu Okręgowego w Warszawie również przyznaje, że praktyka jest bardzo różna. - Moje doświadczenia. już trzyletnie, bo niemal od początku covid-u korzystamy z takich możliwości, są bardzo dobre. Więcej, osobiście żałuję, że publiczności jest tak mało. Rozprawy zdalne zwiększyły tak naprawdę możliwość dostępu publiczności od strony organizacyjnej, nie trzeba przyjeżdżać do sądu, można się łączyć z drugiego końca kraju. Natomiast samej publiczności czy online, czy stacjonarnie nie ma więcej. Co nie jest dobre, bo udział publiczności to szansa na to, by sąd otworzyć, nie tylko dla rodzin, osób bliskich stron, ale też np. dla studentów prawa i innych kierunków - choćby psychologii, socjologii, dziennikarstwa, dla których takie doświadczenia - w mojej ocenie - byłyby cenne. Tryb online to na pewno oszczędność czasu - mówi.

Dodaje, że sędzia musi jedynie zweryfikować, czy wśród tych osób (z publiczności ) nie ma np. przyszłych świadków w danej sprawie. - Publiczność wyłącza następnie kamery, mikrofony by nie obciążać łącza i może przysłuchiwać się rozprawie. Zdarza się, że jeśli jest zainteresowanie, to rozmawiam z takimi osobami po rozprawie, wyjaśniam im kwestie np. prawne - mówi.

Zobacz nagranie szkolenia w LEX: Przesłuchanie świadka na piśmie oraz podczas rozprawy zdalnej. Problemy praktyczne >

W jego ocenie problemem są natomiast opóźnienia, a raczej informowanie o opóźnieniach w e-rozprawach. - Nie dotyczy to wyłącznie publiczności, ale też pozostałych uczestników, świadków, pełnomocników. Spraw jest dużo, nie zawsze można je wywołać o tej godzinie, która wynika z wokandy. Na wniosek NRA aplikacja do rozpraw zdalnych przygotowana przez MS ma mieć opcję informowania o opóźnieniach. W przypadku Teams-ów ważna jest reakcja sędziego czy protokolanta. Protokolant może w kolejnej sprawie wpuścić uczestników z poczekalni i na czacie przekazywać informacje, że sprawa będzie wywołana z określonym opóźnieniem. Wtedy strony wiedzą, że się dobrze połączyły, ale muszą poczekać. Mają też możliwość porozmawiania, być może porozumienia się, uzgodnienia kwestii spornych. Tu jednak istotne są dobre praktyki sądów - mówi sędzia. Nie mam również wątpliwości, że zalety udziału publiczności w rozprawach online przeważają nad uciążliwościami. - Co więcej, liczę na to, że po wejściu w życie przepisów wprowadzających na stałe rozprawy online, będzie też większe dostosowanie sprzętowe, a to spowoduje lepszą jakość połączeń - dla wszystkich uczestników postępowania, w tym publiczności. Ja jestem wielkim zwolennikiem rozpraw online i jak wynika z moich doświadczeń, zdecydowana większość pełnomocników równie je woli. Oczywiście nie zawsze jest taka możliwość, czasami bezpośredni kontakt ze stroną czy ze świadkiem jest niezbędny, ale większość spraw cywilnych może być prowadzona online - podsumowuje sędzia.

 

Łyżka dziegciu w beczce miodu?

Bartosz Pilitowski, prezes Fundacji Court Watch Polska, opierając się na danych zebranych przez fundację podkreśla, że to co cieszy to to, że zarządzanie prezesów sądów, które bezprawnie ograniczały lub wykluczały udział publiczność w rozprawach jawnych są znoszone.

- I tu trzeba powiedzieć wprost. Te zarządzenia, w sposób oczywisty, zupełnie poza hierarchią aktów prawnych łamały zasadę jawności, która jest wyrażona w Konstytucji, więc jest nadrzędna. Obostrzenia wprowadzane były aktem kierownictwa wewnętrznego, bo przecież, jak ktoś nie może wejść do budynku, to nie może też wejść na sale sądową, a jak nie może wejść na salę, to rozprawa nie jest publiczna, tak jak to wymaga Konstytucja czy Europejska Konwencja Praw Człowieka. Czyli mieliśmy do czynienia z fikcją, jeśli chodzi o jawność posiedzeń i to w przypadku tysięcy spraw, które były przecież rozpatrywane niezgodnie z Konstytucją i Konwencją Praw Człowieka. Być może to kiedyś nam się odbije czkawką i skończy się skargami do ETPC  - uważa.

W jego ocenie problemem, który wybrzmiał w okresie pandemii jest jednak brak wrażliwości i poszanowania konstytucyjnej zasady jawności. - To też wychodzi, w sytuacji gdy ustawodawca wprowadza kolejne rozwiązania dotyczące posiedzeń niejawnych pod pretekstem przyspieszenia spraw. Już w czasie pandemii pozwolił sądowi decydować, czy sprawa będzie rozpoznana jawnie czy nie. Od 1 lipca obowiązuje kolejna zmiana przepisów, zgodnie z którą pełnomocnik, jeśli chce, by rozprawa była jawna, powinien w pierwszym piśmie procesowym wnieść o wysłuchanie klienta na rozprawie. Przyspieszenie jest oczywiście ważne, potrzebne. Nikt tego nie kwestionuje. Ale przeciwstawiana jest tej efektywności zasada jawności, tak jakby to było przeszkodą. A przecież trzeba tak zorganizować działanie wymiaru sprawiedliwości, aby działał efektywnie, ale zgodnie z zasadami. Byśmy nie obudzili się w sytuacji, gdzie tej zasady, a więc kontroli społecznej nad działaniem wymiaru sprawiedliwości, będziemy jako społeczeństwo pozbawieni, a jako strony nie do końca będziemy pewni, czy w naszej sprawie sąd rozstrzygnie jawnie, a w konsekwencji, czy na pewno sprawiedliwe i bezstronnie - wskazuje.