- Prezydent musi desygnować na premiera osobę, która reprezentuje większość nowo wybranego Sejmu – mówi prof. Marek Chmaj, konstytucjonalista ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej. – Mieliśmy kilka razy do czynienia z sytuacjami, gdy premierem zostawał polityk z drugiego, a nawet trzeciego szeregu. W roku 1990 Lech Wałęsa desygnował mało znanego polityka Jana Krzysztofa Bieleckiego. W 1992 r. premierem została Hanna Suchocka. W 2003 roku premierem został Marek Belka na czele rządu fachowców, a w 2005 r.- Kazimierz Marcinkiewicz. Mieli oni wszyscy poparcie większości. Prezydent nie chcąc naruszać powagi swego urzędu  desygnuje na premiera polityka, który ma szansę sformować rząd.

Prezydent desygnuje Prezesa Rady Ministrów, który proponuje skład rządu. Zgodnie z konstytucją Prezydent powołuje Prezesa Rady Ministrów wraz z pozostałymi członkami Rady Ministrów w ciągu 14 dni od dnia pierwszego posiedzenia Sejmu i odbiera przysięgę od członków nowo powołanej Rady Ministrów.Jeśli w ten sposób nie uda się wyłonić premiera i rządu Sejm w ciągu 14 dni wybiera premiera oraz proponowanych przez niego członków Rady Ministrów bezwzględną większością głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Prezydent powołuje tak wybraną Radę Ministrów i odbiera przysięgę od jej członków.