Pani Bożena prowadzi w Warszawie małe biuro turystyczne. Do sądu pozwało ją Ogólnopolskie Stowarzyszenie na rzecz Ochrony Praw Konsumentów. Ściągnęło ze strony biura tzw. warunki uczestnictwa w wycieczkach. To spis praw i obowiązków klienta i biura. Spis pani Bożeny zawiera błędy i klauzule, których w umowach stosować nie można. Potwierdził to prawnik, którego wynajęła. Trzy felerne punkty poprawiła od razu i wysłała do sądu. Chodziło m.in. o za krótki, siedmiodniowy, termin na wnoszenie reklamacji czy zbyt wysokie kary za wycofanie się z wycieczki. Bożena przegra, zapłaci ponad 25 tys. zł. Ale może też wycofać trzy już wniesione. Warunek? Zmiana warunków uczestnictwa. I zwrot kosztów. Ile? 360 zł + VAT za każdy już wniesiony pozew, czyli ponad tysiąc.
- Ale kto to jest w ogóle to stowarzyszenie? Mają panowie jakiś namiar? - pyta pan Paweł z Wałbrzycha, który obok pracy na etacie prowadzi niewielką firmę dostarczającą internet. Mimo że sąd skazał go już dwukrotnie na wniosek OSNROPK, do dziś nie wie nic na temat stowarzyszenia. - Nie mają strony internetowej, numeru telefonu, w sieci nie ma o nich żadnych informacji. Chciałbym się z nimi skontaktować i zapytać, dlaczego w ogóle mnie pozwali. Dowiedział się o tym, dopiero gdy dostał pocztą wyrok.
Co na to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów? - Taka działalność nie jest zabroniona. W tej chwili jedyna rada dla przedsiębiorców to analiza oferowanych konsumentom umów pod względem zgodności z obowiązującym prawem - twierdzi Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
Więcej >>>Gazeta Wyborcza