Ciekawa akcja miała miejsce w poniedziałek 23 lutego 2009 roku. Kilkanaście osób, w tym bliscy K. P., asystenta Marka Dochnala, pikietowało Ministerstwo Sprawiedliwości, protestując przeciw kilkuletniemu przetrzymywaniu tego człowieka w areszcie.  Zgromadzeni mieli koszulki z napisem "stop aresztom wydobywczym" oraz trzymali w rękach transparenty z napisami: "Strasburg pyta, co dalej" i "proces w Norymberdze trwał 11 miesięcy, śledztwo w Katowicach - piąty rok".

- Nie widać końca sprawy, nie ma aktu oskarżenia, K.P. nie jest zabójcą ani gwałcicielem, prokuratura nic nie ma, to typowy areszt wydobywczy – mówili uczestnicy pikiety. Poinformowali też, że w grudniu ubiegłego złożyli w tej sprawie skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.  Rodzina aresztowanego od kilkudziesięciu miesięcy K. P. skarży się m.in. na rzadkie widzenia - raz w miesiącu - z których troje dzieci, żona i brat muszą korzystać rotacyjnie, bowiem aresztowanego mogą odwiedzać jednocześnie maksymalnie trzy osoby.

W grudniu Sąd Apelacyjny w Warszawie odrzucił zażalenie na przedłużenie aresztu, za kilka dni po tej demonstracji sąd w Katowicach miał podjąć decyzję w sprawie przedłużenia na kolejne trzy miesiące. K. P., wraz z lobbystą Markiem Dochnalem oraz byłym posłem SLD Andrzejem Pęczakiem, jest oskarżony o korupcję i o przestępstwa gospodarcze.  Dochnal i jego asystent zostali zatrzymani i aresztowani we wrześniu 2004 pod zarzutem korupcyjnym. W styczniu 2007 r. Pęczak i K. P. wyszli z aresztu. W styczniu ubiegłego roku K. P. został ponownie aresztowany, gdy postawiono mu zarzuty poświadczania nieprawdy w celu uzyskania korzyści majątkowej oraz niegospodarności. Dochnal wyszedł już wtedy z aresztu. Ponownie zwolniony, K. P. znów został aresztowany w maju ubiegłego roku.

Nie znając szczegółów sprawy trudno powiedzieć, czy K.P. jest winien. Tak na nieuzbrojone oko to było widać, że razem ze swoim szefem robili nieco dziwne interesy i rozmach mieli ogromny. Wątpliwości różne można mieć, ale przestępstwo trzeba udowodnić. A karę za nie można wymierzyć dopiero po procesie i po prawomocnym wyroku. Tymczasem w sprawie K.P. ani procesu ani wyroku jeszcze nie było, a siedzi on w więzieniu już tyle lat. Żeby zasłużyć na taką odsiadkę, to trzeba popełnić naprawdę poważne przestępstwo. Ale tego, czy K.P. jakieś przestępstwo popełnił jeszcze nie wiemy. A on siedzi.
Takie mamy w Polsce państwo prawa.