Rzeczniczka powiedziała, że w trakcie prowadzonego od września ub. roku śledztwa prokuratura sprawdzała, czy funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego podejmowali wobec gdańskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego nielegalne działania, m.in. nakłaniania świadków do składania obciążających tychże funkcjonariuszy zeznań, czy też tworzenia fałszywych dowodów. "Po przeprowadzeniu wielu czynności, w tym przesłuchaniu wielu świadków, analizie dokumentów, w tym także objętych klauzulą +tajne+ prokuratura stwierdziła, że nie doszło do przekroczenia uprawnień i umorzyła śledztwo" - powiedziała Gawłowska-Rynkiewicz. Dodała, że odrębnym śledztwem objęto sprawę dotyczącą korupcji wśród funkcjonariuszy gdańskiego CBŚ. Tą sprawą zajmuje się Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku.
Szef CBA Paweł Wojtunik złożył w ub. r. zawiadomienie do prokuratury w sprawie stosowania nielegalnych metod przez CBA wobec jednego z funkcjonariuszy, który obecnie pracuje w biurze, a wcześniej był policjantem. W jednej z komercyjnych radiostacji Wojtunik przyznał, że może chodzić o obecnego szefa gdańskiej delegatury CBA Jerzego Stankiewicza.
W 2009 r. trójmiejskie media pisały o konflikcie między Stankiewiczem, ówczesnym szefem gdańskiego CBŚ a tamtejszym szefem CBA. Podawano m.in., że gdańskie CBŚ zawiadomiło Komendę Główną Policji o niezgodnych z prawem działaniach funkcjonariuszy CBA. Auto jednego z funkcjonariuszy miało nawet być śledzone przez samochód należący do CBA. Wtedy Wojtunik, który szefował CBŚ, powiadomił prokuraturę.(PAP)