Sprawa ma swoje źródło w wydarzeniach sprzed ponad czterech lat. 12 maja 2005 r. na polecenie Prokuratury Apelacyjnej agenci ABW zatrzymali emerytowanego wówczas szefa śląskiej policji. Na konferencji prasowej ówczesny szef Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie pokazał m.in. notatnik generała, w którym było ok. 300 nazwisk kandydatów do policji, a obok niektórych nazwiska polecających ich polityków, urzędników, policjantów, duchownych. "Uwaga! Kombinator, płaskostopie drugiego stopnia, stan po złamaniu obojczyka, początki astmy, nie może chodzić w butach" - charakteryzował generał jednego z kandydatów do pracy.
- Myślę, że to jest wyśniony kandydat na policjanta, zwłaszcza sekcji zajmującej się ściganiem mafii paliwowej - ironizował prokurator Słupik. - Zastanawialiśmy się, dlaczego ten pamiętnik znalazł się w naszych rękach. Wydaje się, że chodziło o to, żeby pokazać nam, w jakim układzie i w jakich kręgach poruszał się pan komendant K. To chyba miała być tarcza chroniąca go przed wymiarem sprawiedliwości i miecz skierowany przeciwko prokuratorom. Nie boimy się tego typu układów - mówił dziennikarzom. Te słowa przytoczone przez krakowski "Dziennik Polski" najbardziej ubodły Mieczysława K. Gdy w czerwcu 2008 r. prokuratura w Poznaniu umorzyła postępowanie ws. domniemanego przekraczania przez niego uprawnień przy naborze kandydatów do służby, generał złożył pozew przeciwko prokuratorowi. Sąd wydał wyrok na korzyść generała uznając, że prokurator umyślnie naruszył jego dobra osobiste, używając słów zawierających nieprawdziwe informacje.
Pozwany prokurator nie odpowiedział na pozew ani nie pojawił się w sądzie. Wyrok na jego niekorzyść został wydany w trybie zaocznym.
Niezależnie od tego procesu w Sądzie Okręgowym w Szczecinie dobiega końca proces karny generała i wrocławskich policjantów oskarżonych m.in. o korupcję, oraz domniemanych szefów mafii paliwowej. Wyrok zapadnie prawdopodobnie w grudniu.