Czy sędzia może brać udział w debacie publicznej? Sędzia debatuje mówiąc do publiczności na sali rozpraw - uważa sędzia SN prof. Jacek Sobczak. - Drugi rodzaj aktywności społecznej to udział sędziego w manifestacjach. Czy udział sędziego w manifestacjach, jako uczestnictwie w debacie jest dozwolony? 
Europejski Trybunał Praw Człowieka nie wyjaśnił, czym jest debata publiczna. Trybunał  w różnych okresach inaczej ją interpretował. A my, sędziowie w Polsce uważamy, że to jest ciągle to samo pojęcie, standard. Ale - zdaniem prof. Sobczaka - tak nie jest.
Debata to dyskusja w sformalizowanej formie, która dotyczy wyboru najlepszego rozwiązania wybranego zagadnienia. Ma to miejsce najczęściej w większym gronie osób. Jednak - zdaniem prof. Sobczaka - nie jest debatą występowanie w manifestacjach i pikietach w miejscu publicznym.
- Sędziowie debatując, mówiąc do publiczności na salach sądowych, nie przebiją się do społeczeństwa, dlatego, że na salę rozpraw przychodzą zainteresowani, którzy wyjdą niezadowoleni - powiedział na konferencji p.t "Udział sędziego w debacie publicznej" 26 września br. prof. Sobczak. - Twierdzi, że nie jest prawdą, że 50 proc. ludzi wychodzi niezadowolonych z sądów. Wychodzi 80 proc. niezadowolonych. Ci, którzy wygrali w sprawie cywilnej uważają,  że wygrali za późno, po zbyt długim procesie. Ci, którzy przegrali mówią, że sąd nie uwzględnił ich argumentów, W sprawie karnej - pokrzywdzony mówi, że wyrok powinien być surowszy. Oskarżony twierdzi, że wyrok jest za surowy. Świadkowie natomiast są niezadowoleni, gdyż "policji już wszystko powiedzieli, czego więc od nas chce sąd?"
- Jeżeli nie jesteśmy w stanie porozumieć się ze społeczeństwem, to znajdujemy się na z góry przegranej pozycji. Musimy znaleźć dojście do społeczeństwa poprzez dziennikarzy, ale oni nie chcą nas słuchać, bo Nie rozumieją slangu prawniczego - wyjaśnia sędzia.
Prof. Sobczak zauważył, ze niektórzy sędziowie mają pięć minut dla dziennikarzy. I tak być powinno. Językiem prostym wyjaśniają treść orzeczeń i z takim akcentowaniem, by to się znalazło w prasie, radiu i telewizji - podsumowuje prof. Sobczak.