- Nie jest rzeczą egzekutywy wydawanie wyroków uniewinniających. A to, że się powiada, iż człowiek ułaskawiony jest kryształowo czysty, to może być prawda, ale warto poczekać na wymiar sprawiedliwości i wtedy należy ułaskawić - dodała profesor.
Prof. Łętowska stwierdziła, że po to jest Konstytucja RP i podział władz, by wymiarem sprawiedliwości zajmował się sąd. Jeżeli nie mamy zaufania do sądów, to zdecydujmy się na rewolucyjną sprawiedliwość i wtedy inne czynniki będą decydowały o winie i karze. - Nie mogę się jednak zgodzić na to, że bez jakiegoś gwałtownego aktu odbierze się judykaturze możliwość rozstrzygania sporów przekazanych jej do rozpoznania - podkreśliła.
Prof. Łętowska przypomniała, że tego rodzaju sytuacje już się w Polsce zdarzały. Przytoczyła więc wspomnienia Aleksandra Mogilnickiego, pierwszego prezesa SN, który w II RP został usunięty ze stanowiska za brak pokory wobec władzy. Pisze on tak: W 1932 roku ogłoszono nowy tekst prawa o ustroju sądów. Uznano to za nową reorganizację i kilkuset zbyt niezależnych sędziów usunięto. Spowodowało to znaczne obniżenie poziomu sądownictwa, zarówno pod względem umiejętności, jak i moralnym. I zwiększyło liczbę niesłusznych wyroków. Ustąpili sędziowie niezależni, którzy nie chcieli naginać się do rozkazów ministra, wraz z nimi ustąpili ludzie bardzo doświadczeni, mający własny pogląd na kwestie prawne.  Przybyli przeważnie ludzie słabi, którzy wyrokowali według rozkazów lub ludzie o niższym poziomie umysłowym. Jest paradoksem, ale życie wskazuje, że najostrzejsi sędziowie, to sędziowie tępi - dodaje sędzia Mogilnicki.
  

Dowiedz się więcej z książki
Rzeźbienie państwa prawa. 20 lat później
  • rzetelna i aktualna wiedza
  • darmowa wysyłka od 50 zł