W środę Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa kontynuował proces pod nieobecność przebywającej na urlopie Doroty Rabczewskiej (na co się zgodziła). W rozpoczętym w maju - z oskarżenia publicznego - procesie piosenkarce grozi do 2 lat więzienia.
Latem 2009 r. w wywiadzie prasowym stwierdziła ona, że bardziej wierzy w dinozaury niż w Biblię, bo - jej zdaniem - ciężko wierzyć w coś, co spisał jakiś napruty winem i palący jakieś zioła. Pytana, o kim mówi, dodała: O tych wszystkich gościach, którzy spisali te wszystkie niesamowite historie.
Zawiadomienie w prokuraturze złożył przewodniczący Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak (w procesie jest oskarżycielem posiłkowym). Zarzucił Rabczewskiej przestępstwo znieważenia przedmiotu czci religijnej i obrażenia uczuć religijnych, m.in. chrześcijan i żydów. Drugie doniesienie złożył senator PiS Stanisław Kogut (nie chciał być oskarżycielem posiłkowym).
Mokotowska prokuratura oskarżyła Dodę, że obraziła uczucia religijne Nowaka i Koguta. Kodeks karny stanowi: Kto obraża uczucia religijne innych osób, znieważając publicznie przedmiot czci religijnej lub miejsce przeznaczone do publicznego wykonywania obrzędów religijnych, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
W śledztwie Doda nie przyznała się do zarzutu. Jeśli ktoś jest głęboko wierzący, to nie sądzę, by taka drobnostka mogła kogoś obrazić - mówiła. Dodawała, iż nie miała zamiaru nikogo obrazić, bo jest pokojowo nastawiona do ludzi. Według niej napruty oznacza pozytywnie nastawiony, wino było mszalne, a zioła z pewnością były lecznicze, bo wtedy aspiryny nie było. Deklarowała, że nie jest wierząca, a jej słowa to rodzaj przenośni. Zaznaczyła, że do swych słów podchodzi z poczuciem humoru i dystansem i nie można ich traktować poważnie. Dodała, że Nowak utrudnia życie artystom, uniemożliwiając im koncerty.
W środę jako biegła zeznawała prof. Wipszycka-Bravo, emerytowana profesor Uniwersytetu Warszawskiego, jeden z największych autorytetów historii starożytnej w Polsce. Była ona autorem opinii w sprawie. Jej zdaniem słowa Dody mogą godzić bezpośrednio w autorytet Pisma Świętego.
Prof. Wipszycka-Bravo zeznała, że Stary Testament to ogromny zbiór dzieł literackich, który powstał na przestrzeni niemal tysiąca lat i miał różnych autorów. Część z nich to postacie historyczne; część tekstów ma charakter anonimowy - dodała. Jako autorów Biblii, traktowanych z czcią i szacunkiem, wymieniła m.in. proroków.
Historyk nie wypowiada się na temat natchnionego charakteru świętych pism jakiejkolwiek religii; może tylko stwierdzić, że istnieje grupa ludzi, która słyszy w tych księgach głos Boga, a autor jest jego narzędziem - oświadczyła profesor. Sobór Watykański II próbował pogodzić ze sobą natchniony charakter Pisma, a jednocześnie występowanie w tekście Biblii pomyłek i błędów - dodała, podkreślając, że autorzy świętych ksiąg nie byli pozbawieni swej ludzkiej natury.
Czy może pani wykluczyć, że żaden z autorów Biblii nie nadużywał wina - pytał obrońca Dody mec. Sergiusz Doniecki. Jesteśmy w kulturze środziemnomorskiej, gdzie spożywanie wina jest rzeczą naturalną; historyk nie może zaś się wypowiadać o jego nadużywaniu - odpowiedziała biegła. Pytana, czy w tamtych czasach ludzie czymś się odurzali, odparła: Zawsze znano sposoby wprowadzania się w trans. A czy używano wtedy ziół? - indagował adwokat. Oczywiście - padła odpowiedź.
Biegła mówiła, że wiele razy w historii wyśmiewano te epizody Biblii, które nie godziły się ze współczesną mentalnością; zarzucano jej też nieprawdę - większość tych zarzutów oddalono w wyniku badań naukowych. Autorów takich ataków karano, ale w bardzo odległej przeszłości, nie w XX wieku - podkreśliła.
Drugi biegły prof. Tadeusz Zgółka, językoznawca z Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, zeznał, że wypowiedzi Dody są charakterystyczne, np. słowo zajebisty jest używane przez nią częściej niż przez ludzi wykształconych. Sensem komunikacyjnym jej wypowiedzi jest prowokacja; ona chce +być solą w oku+ - dodał.
Proces odroczono do 5 października. Mec. Doniecki powiedział PAP, że proces wkracza w rejon konstytucyjnej zasady wolności słowa, a każdy ma prawo do swych poglądów. Adwokat podkreśla, że Doda nie autoryzowała swego wywiadu.
Początkowo w 2009 r. prokuratura odmówiła śledztwa, uznając, że nie było przestępstwa. Potem sąd uznał zażalenie Nowaka i nakazał śledztwo. W kwietniu 2010 r. prokuratura wysłała akt oskarżenia. Biegli - językoznawca i dwaj biblioznawcy (świecki i duchowny) częściowo uznali, iż Doda znieważyła publicznie przedmiot czci religijnej. Biblia jest przedmiotem czci religijnych dla chrześcijan - przypomniał biegły duchowny (nie stawił się w środę).
W sierpniu 2010 r. sąd odmówił uwzględnienia wniosku obrony o umorzenie sprawy wobec braku cech przestępstwa lub znikomej szkodliwości czynu. Nie można mówić, że czyn oskarżonej ma znikomą szkodliwość społeczną. Choć pokrzywdzonych w sprawie ustalono dwóch, to pani Rabczewska jest osobą publiczną, której postawa i styl bycia może stanowić wzór do naśladowania - uznał sąd.
Doda wygrywa cywilne procesy, które wytacza - m.in. z Faktem, Super Expressem i z raperem Mieszkiem Sibilskim, który nazwał ją blacharą. W 2007 r. Komisja Etyki TVP jako wulgarne i obsceniczne oceniła zachowanie Dody, która była wówczas jurorką w programie Gwiazdy tańczą na lodzie. Widzowie telewizji publicznej mogli wówczas usłyszeć dialog między Rabczewską a Przemysławem Saletą: Saleta, ciągnij fleta; Doda, zrób mi loda.