Sędzia Waldemar Szmidt, dyrektor Departamentu Sądów, Organizacji i Analiz Wymiaru Sprawiedliwości w MS uważa, że brak zgody prezesów sądów na podjęcie aplikacji przez asystentów sędziów i pracowników sądów nie świadczy wcale o dowolności tych decyzji. Takie rozstrzygnięcia znajdują uzasadnienie w stanowisku Sądu Najwyższego. Wskazał on w wyroku z 13 czerwca 2012 r, w konkretnej sytuacji konflikt interesów może zaistnieć.
Sprawa dotyczyła asystentki sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego, która została zwolniona z pracy w sądzie z powodu rozpoczęcia aplikacji radcowskiej. SN orzekł wówczas, że podjęcie przez asystenta sędziego NSA aplikacji radcowskiej, mimo iż formalnie wprost nie zakazane jest sprzeczne z obowiązkami asystenta sędziego NSA i uzasadnia utratę zaufania między pracodawcą a pracownikiem, czyniąc w konsekwencji uzasadnionym rozwiązanie umowy o pracę (sygn. akt II PK 315/11).
- Autorytet Sądu Najwyższego każe nam twierdzić, że to rozstrzygniecie jest niebagatelne i może stanowić pewną wadę, gdy prezesi odmawiają zatrudnienia aplikanta radcowskiego lub adwokackiego – wyjaśnił dyr. Szmidt.
Prezesi sądów nie działają dowolnie
Autorytet Sądu Najwyższego każe nam twierdzić, że wyrok wydany w sprawie asystentki w NSA jest wiążący. Ale może stanowić pewną wadę, gdy prezesi odmawiają zatrudnienia aplikanta radcowskiego lub adwokackiego - uważa dyr. Waldemar Szmidt, z Ministerstwa Sprawiedliwości