Do Koleżanek i Kolegów
Adwokatów

Z ogromną przykrością i wręcz niedowierzaniem  przyjąłem ostatnie informacje płynące z Państwa środowiska w sprawie ustawy  o zawodzie adwokata.
Nie jest tu moim zadaniem ocenianie merytorycznej zawartości samej ustawy przygotowanej przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Na ten temat wypowie się bowiem 27 lutego Nadzwyczajny Krajowy Zjazd Radców Prawnych.  
Jednak treści niektórych uchwał przyjmowanych przez okręgowe rady adwokackie napawają mnie wielkim smutkiem. Zawarte w nich tezy,  jak również użyte sformułowania, godzą w dobre imię wszystkich radców prawnych.
Możemy tu odnaleźć niezrozumiałą niechęć oraz dużo złej woli wobec środowiska, które mam zaszczyt reprezentować. Czy naprawdę dzisiejsza sytuacja uzasadnia przyjęcie takich kryteriów oceny? Kryteriów, które są sprzeczne zarówno z czystą logiką, jak i rzeczywistością wykonywania naszych zawodów.
Fakt, że część z nas wybrała inną profesję nie uzasadnia jeszcze twierdzenia, że radcy prawni to jakiś wyimaginowany zawód prawniczy innej
– w domyśle gorszej – kategorii niż adwokaci. W jednej z uchwał czytamy: „…Faktyczne wcielenie tradycyjnego samorządu adwokackiego, działającego nieprzerwanie od 1919 r. i mającego
wymierne zasługi dla kontynuacji państwowości i prawa polskiego – w szeregi korporacji radcowskiej, utworzonej w PRL dokładnie po to, by osłabić społeczne znaczenie wciąż w dużej części niezależnej duchowo i intelektualnie adwokatury polskiej, stanowiłoby oczywisty przejaw myślenia całkowicie ahistorycznego”. I dalej: „Zniszczenie samorządu »starej adwokatury«, i to jeszcze po 20 latach od odzyskania niepodległości w 1989 r., stanowiłoby nie tylko rażącą niesprawiedliwość historyczną, ale wręcz chichot historii, gdyż po wielu latach realizowałoby się cel, postawiony sobie przez prawodawstwo komunistyczne jeszcze na początku lat 60. XX w. Warto przypomnieć, że głównym celem powołania instytucji radcy prawnego było ówcześnie utrudnienie uzyskiwania zarobku, zaś perspektywicznie całkowite zniszczenie samorządu
adwokackiego jako instytucji, pojmowanej przez rządy Gomułki jako obca i niedająca się organicznie wpasować w ramy tzw. społeczeństwa socjalistycznego” .  
Czy to są słowa godne spadkobierców wielkiej, wybitnej spuścizny polskiej palestry? Czy też słowa te przypominają najgorszy język polityki?
Żadną miarą nie mogę zgodzić się na tego typu sformułowania. Ktoś kto pisze i niestety uchwala tezy tak niezgodne z prawdą, zachowuje się w sposób dokładnie identyczny z tym, który raczył skrytykować. Populistyczny, niezgodny z kanonami kultury, pasujący bardziej do minionej epoki niż do czasów nam współczesnych.
Jest to zachowanie wysoce niedopuszczalne. Nie uzasadnia go nawet trudna i skomplikowana sytuacja, z jaką oba nasze środowiska mają
obecnie do czynienia.

Koleżanki i Koledzy Adwokaci! Niepozwólmy skłócić naszych środowisk! Przecież tak naprawdę niewiele nas dzieli, a zdecydowanie więcej łączy. Kończyliśmy te same uczelnie. Uczyliśmy się tych samych przedmiotów. Zdobywaliśmy wiedzę u tych samych profesorów. Stosujemy wobec siebie równie wymagające kodeksy etyczne. Niektórzy z nas wybrali jednak karierę adwokacką inni zaś radcowską. Wykonujemy w dużej mierze podobne obowiązki. Oczywiście wiem, że adwokaturę powołano
do życia w okresie międzywojennym, a samorząd radcowski przeszło 60 lat później. Uważam, że ten skądinąd ważny fakt nie ma nic wspólnego z codzienną praktyką w zakresie wykonywania naszych obowiązków zawodowych oraz kodeksów etycznych – tym bardziej że często słychać publiczne wypowiedzi, które jednoznacznie wskazują, iż to właśnie środowisko adwokackie ma zdecydowanie większe od radcowskiego problemy z codziennym przestrzeganiem zasad etyki i prawa. Uważam jednak, że nie jest to powód do tego, by błędami jednostek automatycznie obarczać całą adwokaturę.
Moje zdanie w tej kwestii jest klarowne: nie powinniśmy we wzajemnych relacjach uciekać się do myślenia opartego na nieprawdzie i resentymentach historycznych oraz negatywnych, obrażających dobre obyczaje stereotypach. Napawa mnie jednak optymizmem, iż jątrzące sformułowania nie znalazły się we wszystkich spośród uchwał podjętych w ostatnim okresie przez okręgowe rady adwokackie.

Apeluję zatem do wszystkich Koleżanek i Kolegów Adwokatów, by stosowali tę dobrą zasadę, której na co dzień – z powodzeniem – przestrzegają radcy prawni.  Muszą Państwo zrozumieć prosty fakt – radcowie prawni nie są wrogami! Problemy naszych samorządów powstają poza nimi. I tylko dobre, wzajemne współdziałanie może im w przyszłości zapobiec.
Żywię gorącą nadzieję i przekonanie, że cytowane powyżej słowa uchwały jednej z okręgowych rad adwokackich były tylko nieprzemyślanymi, emocjonalnymi epizodami w relacjach między naszymi samorządami. Uważam, że tradycja zobowiązuje adwokaturę przede wszystkim do zachowania właściwych kanonów kultury współżycia i koegzystencji m.in. z radcami prawnymi, którzy jak samo jak adwokaci ukończyli niełatwą aplikację i wykonują podobny zawód zaufania publicznego. Nie chcę dopuścić do siebie myśli, że jest to opinia powszechna we władzach polskiej adwokatury. Wtedy bowiem, pierwszy raz w nowoczesnej historii naszych samorządów, nad pragmatyką wykonywania naszych zawodów i wydawałoby się dobrymi wzajemnymi relacjami zaciąży widmo polityki, od której tak bardzo staraliśmy się zawsze uciec.
Na koniec zwracam się z apelem do Naczelnej Rady Adwokackiej, by zajęła stanowisko wobec tak bezprecedensowego ataku na środowisko, które mam zaszczyt reprezentować.

Maciej Bobrowicz,
prezes Krajowej Rady Radców Prawnych

Apel prezesa KRRP ukaże się w lutowym wydaniu "Kancelarii"