Środowe spotkanie z politykami Solidarnej Polski - otwarte dla mediów - było elementem konsultacji premiera z klubami parlamentarnymi w sprawie podniesienia i zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn. 
"Przyszedł cały klub, była poważna rozmowa, jestem pod pozytywnym wrażeniem" - powiedział Tusk dziennikarzom po zakończeniu spotkania. Dodał, że zaskakujące jest, iż najciekawsze i merytoryczne rozmowy były z Ruchem Palikota i Solidarną Polską. "To też znak czasu" - stwierdził premier.
Na spotkaniu z klubem SP jedną z istotnych kwestii była sytuacja kobiet w reformie emerytalnej. "Widać wyraźnie, że to, iż aż o 7 lat przedłużamy kobietom wiek emerytalny, budzi uzasadnione emocje, lęki i opór, nie tylko u kobiet, u mnie też, ja też odczuwam wewnętrzny niepokój, bo zdaję sobie sprawę, że jest to radykalna zmiana, ale ona nie jest natychmiastowa" - powiedział premier.
Tusk przyznał, że "bez wątpienia" największym problemem jest sytuacja pracujących fizycznie kobiet, które mogą nie wytrzymać tego typu pracy do 67. roku życia. "To jest bez wątpienia nasz wspólny problem, co zrobić z kobietą, która nie uzyska renty, bo nie jest chora w sensie klinicznym, który uprawnia do renty, ale która nie wytrzyma już pracy, bo ta praca jest trudna do zniesienia (...) Zdaję więc sobie sprawę, że my musimy przede wszystkim zadbać o kategorie ludzi najbardziej zagrożonych, czyli tych, którzy zarabiają najmniej w najcięższej pracy fizycznej" - powiedział.
Przekonywał też, że ustawa emerytalna nie powinna zaznaczać jeszcze bardziej kobiety w roli matki, zwalniając jednocześnie z tego obowiązku ojca. "Jeśli byśmy szukali rozwiązań - i jestem na to otwarty - że jest powiedzmy 67-67, ale szukamy rozwiązań ułatwiających tym, którzy musieli dużo pracy włożyć w wychowanie dzieci, to róbmy to symetrycznie" - podkreślił Tusk.
Szef rządu zadeklarował ponadto, że jest gotowy dyskutować o "jakiejś pomocy dla tych, którzy podjęli dodatkowy wysiłek, jakim jest wychowanie - szczególnie wielu - dzieci". Mówiąc o przedszkolach i żłobkach, ocenił, że skoro środki publiczne są ograniczone, to państwo powinno się skupić na upowszechnianiu usługi przedszkolnej.
"Proponuję poważną debatę nad tym, jak zbudować dotację do przedszkoli. Jestem gotów to, co jest nadwyżką z tytułu cięć przywilejów podatkowych, przenieść na przykład na projekt dotacji - nie subwencji, ale raczej dotacji - do przedszkoli" - oświadczył szef rządu. Dodał, że taka dotacja powinna "realnie wystandaryzować ceny usługi przedszkolnej.
"Gdyby opozycja mówiąc: +OK, podnosimy wiek emerytalny, ale trzeba pomóc rodzinie+, stawiała warunek: subwencja albo dotacja dla przedszkoli - pierwszy przyprowadzę ministra finansów, żeby o tym dyskutować" - zapewnił Tusk.
Szef rządu podkreślał jednak, że nie można odkładać na bok koniecznej zmiany, którą jest podniesienie wieku emerytalnego. Przyznał, że może się pojawić jednak problem zdrowia, ale - jak poinformował - rząd nie planuje zmian w systemie rentowym. 
"Na razie nie przewidujemy żadnych rewolucyjnych zmian poza tym, że chcielibyśmy doprowadzić do tego, żeby wreszcie Polska nie była krajem najbardziej obfitym w rencistów, a nadal tak jest w Europie. (...) My na razie powinniśmy się skupić na tym, aby system rentowy rzeczywiście dotyczył ludzi niezdolnych do pracy z tytułu choroby" - zaznaczył.
W jego ocenie trzeba się zastanowić zatem, co zrobić, aby możliwa była wraz z upływem lat ewolucyjna zmiana charakteru i miejsca pracy. Jak dodał jednak, nie zapewnią tego miliardy złotych wydawane na programy służące przekwalifikowaniu się osób bezrobotnych, ponieważ - przekonywał - nie przynosi to spodziewanych efektów. 
"Mam ostatnio dramatyczne przykłady przy wydatkowaniu setek milionów złotych na stosunkowo nieliczną grupę stoczniowców przy likwidacji stoczni. Efekt jest bliski zeru: jak była robota dla kogoś, kto był spawaczem, dostał robotę jako spawacz. Ci, którzy poszli na przekwalifikowanie się, zostali przeszkoleni i nie znaleźli roboty. Uważam więc, że to jest też nasz zbiorowy obowiązek poszukania zupełnie innego systemu" - podkreślił premier. 
Jak dodał, być może lepszym rozwiązaniem byłaby promocja systemu skandynawskiego, gdzie to związki zawodowe przy użyciu publicznych pieniędzy zajmują się dostosowaniem do warunków konkretnego zakładu pracy tych, którzy są zagrożeni lub już utracili pracę.
Tusk zadeklarował, że jest otwarty na dyskusję dotyczącą przyszłości OFE. Zapewnił jednocześnie, że rząd nie planuje w tej chwili "przystąpienia do kolejnych działań wobec OFE". Zdaniem Tuska należy zastanowić się nad przyszłością II filaru. "Nie jestem entuzjastą II filaru" - przyznał. Dodał, że za absolutnie zasadną uważa dyskusję, czy "w przyszłości system emerytalny to nie będzie jednak zabezpieczenie emerytalne płacone z budżetu i trzeci filar, czyli doubezpieczenie prywatne". 
Lider Solidarnej Polski europoseł Zbigniew Ziobro zadeklarował, że niezależnie od różnic i od tego, że jego ugrupowanie należy do "twardej opozycji", w takich fundamentalnych sprawach SP jest gotowa rozmawiać
Premier zanim rozpoczął odpowiadać na pytania, przyznał, że atmosfera spotkania z politykami SP jest ponadstandardowa jak na polskie obyczaje polityczne w ostatnim czasie. "Bardzo to doceniam, mówię o klimacie merytorycznej rozmowy. (...) Widać wyraźnie, że z państwa strony, ta rozmowa nie jest wyłącznie politycznym pojedynkiem ,kto kogo" - powiedział Tusk.(pap)