"Wiem, że wokół tej decyzji nie ma entuzjazmu, ale ktoś ją musi podjąć. Uznaliśmy, że to jeden z ostatnich momentów na to. Trudno dziś sobie wyobrazić taki kalendarz polityczny, który dawałby nadzieję, że nasi następcy zdecydowaliby się na tego typu krok, mimo że wiemy, że może być bardzo kosztowny z punktu widzenia rządu czy tych, którzy promują te zmiany" - mówił Tusk na konferencji po wtorkowym posiedzeniu rządu. 
Jak podkreślał szef rządu, bezpośrednią przyczyną podjęcia reform jest przewidywany na lata 40. XXI wieku "drastyczny brak rąk do pracy". "Prawda jest brutalna i z brutalną szczerością chcę ją przedstawić w krótkich słowach" - powiedział Tusk. 
Dodał, że rząd przygotowuje się do tej reformy długo i już w poprzedniej kadencji trwały nieformalne dyskusje o przeciwdziałaniu efektom niekorzystnych tendencji demograficznych.

Premier przedstawił  wyliczenia, z których wynika, że podniesienie wieku emerytalnego jest konieczne, by państwo za kilkadziesiąt lat nadal mogło wypłacać świadczenia.
Zdaniem premiera pozostawienie wieku emerytalnego na obecnych poziomach zmusiłoby rząd do szukania pieniędzy gdzie indziej. Wymienił trwałą podwyżkę podatku VAT na wszystkie produkty o 8 pkt. proc., podniesienie składki emerytalnej z 19,5 proc. do 30 proc. pensji oraz obniżenie wypłacanych świadczeń o połowę.
"To są takie symulacje, byśmy mieli świadomość, jakie mamy zastępcze warianty" - zaznaczył premier.

Jeżeli nie wydłużymy wieku emerytalnego, to przeciętna emerytura kobiet w 2040 r. będzie wynosiła 2062 zł, ale jeżeli kobiety będą pracowały dłużej - to średnia emerytura wyniesie 3411 zł, a jest to różnica o 65 proc. - powiedział premier Donald Tusk.
"Chcemy tę debatę przeprowadzić bez hipokryzji, bez ukrywania czegokolwiek" - zapewnił we wtorek na konferencji prasowej premier, mówiąc o rządowym projekcie reformy emerytalnej.
Tusk podkreślił, że podwyższenie emerytur nie jest głównym powodem planowanej reformy - "prawdziwym powodem jest drastyczny brak rąk do pracy" ze względu na permanentny niż demograficzny, którego można spodziewać się w latach 40-tych i późniejszych. Dodał, że w jego "ocenie nie ma (...) odwrotu, żadnej innej możliwości", by reformy uniknąć.
Premier zaznaczył, że rząd prowadzi działania, które będą sprzyjały dzietności - chodzi np. o wydłużenie urlopów macierzyńskich, wprowadzenie urlopu tacierzyńskiego.
Tusk powiedział, że dedykuje te dane zwolennikom referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego. "Uczciwe referendum musiałoby dotyczyć wyboru między poszczególnymi trudnymi decyzjami, a nie tylko pomiędzy wariantami, czy wiek emerytalny będzie wyższy, czy niższy. Bo jeśli ma być utrzymany ten wiek emerytalny, to musimy odpowiedzieć w takim referendum, na co się zgadzamy - na stały wyższy VAT, a więc wyższe ceny, czy na wyraźnie niższe emerytury, czy radykalne podniesienie składki emerytalnej" - powiedział premier.
W projekcie zmian emerytalnych znalazły się również zapisy dotyczące aktywizacji zawodowej osób po 60. roku życia i równości płci na rynku pracy - powiedział z kolei, biorący udział w konferencji  minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz.
"W proponowanym projekcie ustawy są zapisy dostosowujące na przykład okresy składkowe i nieskładkowe, zrównujące staż ubezpieczeniowy dla kobiet i mężczyzn uprawniający do minimalnej emerytury. Bez zmian pozostają nauczycielskie świadczenia kompensacyjne i wiek uprawniający do nich, emerytury pomostowe i świadczenia przedemerytalne" - zaznaczył minister.
"W projekcie tej ustawy jest zawarty również zapis dotyczący przygotowania rządowego projektu wsparcia zatrudnienia, aktywizacji osób po 60. roku życia i równości płci na ryku pracy" - zaznaczył. 

pap/wk