Tusk podczas środowej konferencji prasowej przypomniał, że we wtorek Rada Ministrów przyjęła nowelizację ustawy refundacyjnej przygotowaną przez Ministerstwo Zdrowia. Przewiduje ona m.in. uchylenie zapisów przewidujących kary dla lekarzy, którzy niewłaściwie wypisują recepty.
"Mam nadzieję, że szybka reakcja ministra zdrowia powinna doprowadzić do pełnego porozumienia wokół istoty tej ustawy, bo ona, też mam taką nadzieję, nie jest kwestionowana przez przygniatającą większość lekarzy" - mówił Tusk.
"Jeszcze raz chcę wyjaśnić, bo nie wszystko być może komunikuję w czasie tego konfliktu z częścią lekarzy: intencją ustawy, i ta intencja jest moim zdaniem bezdyskusyjna, była ochrona polskich pacjentów przed nadmiernymi apetytami firm farmaceutycznych i wynikającymi z tego konsekwencjami - takimi jak na przykład nieustanna obecność w polskich szpitalach, gabinetach, przychodniach przedstawicieli handlowych firm farmaceutycznych" - oświadczył premier. Wyraził opinię, że tylko ktoś ze złą wolą albo ten kto nie chciał tego widzieć, mógł udawać, że nie ma tego problemu.
Według Tuska obecnie wydaje się, że ustawa już przynosi efekty. "Mimo że jest krytykowana, moim zdaniem niesłusznie, jeśli chodzi o istotę zagadnienia" - dodał.
"I chyba problem tych dwuznacznych relacji między służbą zdrowia a przedstawicielami firm farmaceutycznych ta ustawa definitywnie ureguluje" - powiedział premier. Przyznał, że taką ma nadzieję i wiele wskazuje na to, że ten efekt zostanie uzyskany.
Premier zwrócił uwagę, że zmiany zaproponowane przez Arłukowicza "odnoszą się do jednej specyficznej sfery, którą ta ustawa opisuje". Wyjaśnił, że chodzi o kary wobec lekarzy, którzy niewłaściwie stosują zapisy nowej ustawy.
"Nie ulega wątpliwości, że czas, w jakim przyjmowaliśmy ustawę i przede wszystkim akty wykonawcze do ustawy, mógł spowodować, że lekarze, ci z najlepszą wolą - przecież nie mówimy o tej garstce, ułamku nieuczciwych lekarzy, tylko mówimy o przygniatającej większości lekarzy - nie byli w stanie w 100 proc. precyzyjnie wypełniać wszystkich zapisów tej ustawy i obciążenie ich groźbą poważnych kar wydawało się trochę na wyrost" - przyznał Tusk.
Podkreślił, że szczególnie dotyczy to kwestii karania za nieskuteczne sprawdzenie, czy pacjent jest ubezpieczony. "Choćby ze względu na to, że ciągle brakuje jednolitego, obiektywnego wykazu wszystkich ubezpieczonych w NFZ i że się te dwa rejestry nie pokrywają, mamy tego świadomość" - dodał. Według premiera był to jeden z powodów, dla których rząd uznał rekomendacje przedstawicieli środowisk lekarskich, aby szybko zaproponować korekty w tej ustawie i nie obarczać odpowiedzialnością lekarzy, którzy "mając jak najlepszą wolę, mogli popełnić błędy".
Jak mówił, nie zmienia natomiast opinii, jeśli chodzi o protest lekarzy, którego skala - jak wynika ze statystyk rzeczniczki praw pacjenta Barbary Kozłowskiej i NFZ - "jest wyraźnie mniejsza". Jednocześnie zaznaczył, że rzecznik może liczyć na pełne wsparcie jego i rządu, "jeśli chodzi o ewentualne karanie tych, którzy nie wykonują przepisów ustawy, narażając pacjenta na straty finansowe albo na szwank, jeśli chodzi o jego zdrowie".
Dlatego - jak oświadczył Tusk - z satysfakcją przyjmuje informacje Kozłowskiej, że będzie monitorowała ok. 60 placówek, gdzie "dochodzi do nagminnego łamania ustawy i będzie wykonywała swoje zadania - w tym także, jeśli chodzi o karanie tego typu praktyk". Dodał, że chodzi o praktyki "wyraźnie narażające na szwank interes pacjenta".
Wyraził także nadzieję, że nieporozumieniem są "pojawiające się gdzieniegdzie głosy, (...) by zmienić przepisy, które np. pozwalają NFZ nie podpisywać kontraktów, czyli nie współfinansować praktyk lekarskich tych, którzy byli skazani prawomocnie za korupcję". Premier zaznaczył, że "na pewno w tej sprawie nie będzie żadnego ustępstwa".
"Mam przekonanie, że problem zmierza, no może nie do dobrego finału, bo zbyt dużo różnych rzeczy po drodze się stało, ale do finału, który z punktu widzenia pacjenta będzie finałem bezpiecznym" - zakończył. (PAP)