- ETS orzekał w wielu zbliżonych sprawach i jest konsekwentny w wyrażaniu poglądu, iż ograniczenia stosowane przez rządy muszą być spójne, niedyskryminacyjne, a także proporcjonalne. Oznacza to między innymi, że powinny one zapewniać osiągnięcie zamierzonego, ważnego celu, ale nie mogą iść dalej niż jest to obiektywnie uzasadnione i konieczne. Tak orzekł ETS choćby w jednej z ostatnich spraw dotyczących zawierania zakładów wzajemnych przez internet, a odnoszącej się do Portugalii. A zatem, ETS jedynie w drodze wyjątku dopuszcza określone ograniczenia, jednak wyłącznie w ważnym celu, na przykład dla przeciwdziałania przestępczości czy ochrony konsumentów - powiedział Manicki.
Według Manickiego, aby zapobiec nadużyciom, Komisja Europejska wprowadza procedurę notyfikacji przepisów potencjalnie nieobojętnych z punktu widzenia zasad wspólnego rynku. - Polega to na swego rodzaju dialogu Komisji Europejskiej z państwem członkowskim w zakresie ograniczeń w świadczeniu usług i przedsiębiorczości. Niestety, polski rząd, kierowany nadmiernym pośpiechem, zrezygnował z tej procedury. Nie tylko budzi to wątpliwości co do zgodności planowanych zmian z prawem wspólnotowym, ale i rodzi pytania o trwałość proponowanych rozwiązań. Mogą być one bowiem podważane przez Komisję Europejską również po ich wejściu w życie. O tym, że Komisja Europejska potrafi sprawnie zadziałać w sprawach mieszczących się w zakresie jej kompetencji, gdzie jej stanowisko jest ostentacyjnie ignorowane, świadczą chociażby niedawne - forsowane na siłę i w konsekwencji nieudane - przedsięwzięcia naszej władzy publicznej w sprawie Doliny Rospudy lub w sprawie obniżki opłat pobieranych przez OFE (w maju tego roku). Wydaje się, że w przypadku Ustawy o grach hazardowych zakres, rodzaj i natężenie planowanych zmian są tego kalibru, że nie sposób ich uznać za konieczne i proporcjonalne - powiedział nam Tomasz Manicki.









