Wszystkie procesy grupowe wciąż są na etapie kwestii formalnych. Pozwani robią uniki, a procedura im ich dostarcza. – Po pierwsze, jest wciąż wiele kwestii proceduralnych nierozstrzygniętych. Zablokowanie pozwu zbiorowego może oznaczać, że tylko niektórzy uczestnicy zdecydują się na indywidualne sprawy, ale to świadczy o jej docenianiu – uważa Dominik Gałkowski, adwokat z kancelarii Kubas, Kos, Gaertner.
Zdaniem Marcina Dziurdy, byłego prezesa Prokuratorii Generalnej (była pozwana w ok. dziesięciu sprawach), powolność postępowania grupowego bierze się po pierwsze z tego, że ustawa nie jest dobrze napisana – to efekt poprawek do projektu Sejmowej Komisji Kodyfikacyjnej. Po drugie, powodowie nie biorą pod uwagę, że domagając się odszkodowania, muszą wykazać je co do złotówki, a np. w sprawach powodzian każdy poniósł inną stratę: jeden stracił zwierzęta, inny budynki, a kolejny jeszcze coś innego. W takich wypadkach wygodniej byłoby prowadzić indywidualną sprawę. – O wiele lepiej nadaje się ta procedura do dochodzenia zadośćuczynienia właśnie za uszczerbek na zdrowiu czy ciele, w takich sprawach nie ma bowiem tak dokładnych wyliczeń – twierdzi Dziurda.
Źródło: Rzeczpospolita