Czytaj: Telewizje bezprawnie ujawniają nazwiska w relacjach z procesu>>
Pierwszą rozprawę w styczniu tego roku relacjonowało ok. 60 dziennikarzy. Proces chciały też transmitować ogólnopolskie stacje informacyjne, ale na to nie zgodził się sąd. Przekaz w telewizji odbywał się więc z kilkuminutowym opóźnieniem. Okazało się jednak, że część danych, które powinny pozostać nieujawnione, znalazło się na antenach stacji przekazujących obraz z sądu.
W przekazie TVP Info dało się słyszeć m.in. niezagłuszone adresy rodziny oskarżonego, jego partnera seksualnego, dziewczyny z czasów studenckich, świadków zamieszanych w sprawę lub tylko przewijających się przez nią, oraz nazwiska rzekomo zastraszających go w śledztwie policjantów. Podobne błędy - choć na mniejszą skalę - pojawiły się w przekazie emitowanym przez inne stacje.
LEX Navigator Postępowanie Karne Artykuł pochodzi z programu LEX Navigator Postępowanie Karne Już dziś wypróbuj funkcjonalności programu. Analizy, komentarze, akty prawne z interpretacjami |
Jak powiedziała w poniedziałek szefowa Prokuratury Rejonowej Poznań-Stare Miasto prok. Małgorzata Mikoś-Fita, trwa śledztwo w sprawie ujawnienia danych osobowych podczas procesu Ewy Tylman. Jak dodała, do tej pory w postępowaniu nie postawiono zarzutów.
"Gazeta Wyborcza" podała w poniedziałek, że prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa powiadomił Dominik M. - partner oskarżonego o zabójstwo i jeden ze świadków. Widzowie TVP Info poznali jego imię i nazwisko, orientację seksualną i miejscowość, z której pochodzi.
Gazeta podała, że sprawa jest badana pod kątem udostępnienia osobom nieupoważnionym danych osobowych podlegających ochronie oraz pod kątem ujawnienia poufnych informacji, pozyskanych w związku z wykonywaną pracą. Za oba przestępstwa grozi kara do dwóch lat więzienia.
W ub. miesiącu okazało się, że w związku z tą samą sprawą, pięciu policjantów, których nazwiska ujawniła TVP Info podczas retransmisji procesu ws. zabójstwa Tylman, otrzymało odszkodowania na mocy zawartej z telewizją ugody.
Według prokuratury, 23 listopada 2015 r., Adam Z., przewidując możliwość pozbawienia życia Ewy Tylman, zepchnął ją ze skarpy, a potem nieprzytomną wrzucił do wody. Za zabójstwo z zamiarem ewentualnym Adamowi Z. grozi kara do 25 lat więzienia lub dożywocie. Podczas rozprawy w lutym br., sąd uprzedził jednak strony o możliwości zmiany kwalifikacji czynu na nieudzielenie pomocy - za ten czyn grozi do 3 lat więzienia. (PAP)