Chodzi o uchwałę z grudnia 2019 r., w której KRS wskazała Leszka Bieleckiego jako kandydata na jedno z czterech wolnych stanowisk sędziowskich w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN. W konsekwencji w maju br. prezydent Andrzej Duda powołał Bieleckiego na sędziego Sądu Najwyższego.
Jeszcze w lutym uchwałę tę zaskarżyła uczestniczka grudniowego konkursu sędziowskiego, która nie uzyskała rekomendacji Rady. Skarżąca w odwołaniu domagała się uchylenia uchwały i rozpoznania skargi przez sędziów powołanych do Sądu Najwyższego na zasadach sprzed reformy z 2017 r. Kobieta wniosła przy tym o zabezpieczenie w postaci niepowoływania Bieleckiego na sędziego SN do czasu rozstrzygnięcia jej skargi.
Zdaniem skarżącej obwieszczenie prezydenta, które zainicjowało sędziowskie postępowanie konkursowe w tej sprawie było nieważne ze względu na brak kontrasygnaty premiera. Według kobiety KRS została nieskutecznie obsadzona, co za tym idzie, sędziowska część Rady - jej zdaniem - nie jest uprawniona do opiniowania i rekomendowania kandydatów do Sądu Najwyższego.
Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN odrzuciła odwołanie
W czwartek wyrok w tej sprawie wydała Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Trzyosobowy skład tej izby odrzucił odwołanie co do punktu pierwszego zakwestionowanej uchwały, w którym zarekomendowano Leszka Bieleckiego na sędziego SN. Jednocześnie Sąd Najwyższy oddalił odwołanie co do punktu drugiego zaskarżonej uchwały, w którym KRS zdecydowała o nieprzedstawieniu wniosku o powołanie skarżącej na stanowisko sędziego tego sądu.
W obszernym uzasadnieniu Sąd Najwyższy wskazał, że nawet przed powołaniem Leszka Bieleckiego, skarżąca nie mogła kwestionować uchwały w zakresie, w jakim rekomendowała ona tego kandydata na jedno z czterech stanowisk sędziowskich, bowiem pozostały jeszcze trzy wolne stanowiska.
"Interes skarżącej mógł być zatem skutecznie zrealizowany bez potrzeby kwestionowania osoby przedstawionej do powołania w punkcie pierwszym uchwały KRS" - zaznaczył sąd.
Sąd Najwyższy odnosząc się do zarzutów braku niezależności KRS oraz sugerowanego naruszenia standardu niezawisłości sędziów powoływanych przy jej udziale wskazał na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE z 19 listopada ub.r. i orzeczenie SN z 8 stycznia br. Sąd powołując się na to orzecznictwo zaznaczył m.in. że badanie, czy KRS jest organem niezależnym musi odnosić się do konkretnego przypadku realizowania zadań Rady, a odwołujący się musi wykazać, że w konkretnym postępowaniu miały miejsce przypadki bezpośredniego lub pośredniego oddziaływania na sposób podejmowania decyzji przez KRS.
Według SN skarżąca nie wykazała, aby podjęte w stosunku do niej działania KRS były niezgodne z prawem. Sąd podkreślił, że kobieta nie przytoczyła żadnych okoliczności wskazujących, aby kwestionowane postępowanie KRS mogło naruszać wymogi wskazane w wyroku TSUE.
Czytaj też: Narasta problem z biegłymi sądowymi, a MS zasłania się COVID-em >
SN odniósł się też do zarzutu, zgodnie z którym obecna KRS ze względu na niewłaściwe obsadzenie stanowisk sędziowskich działa w składzie sprzecznym z prawem. Według sądu skład KRS pozytywnie zweryfikował Trybunał Konstytucyjny i sam Sąd Najwyższy.
W orzeczeniu sąd wskazał też, że konkretna procedura konkursowa przed KRS będąca przedmiotem oceny, rozpoczyna się zgłoszeniem przez kandydata, a nie obwieszczeniem prezydenta. "Dlatego też zagadnienie braku kontrasygnaty nie może być uwzględnione w trakcie kontroli sprawowanej przez Sąd Najwyższy" - zaznaczył sąd.
W uzasadnieniu wskazano też, że obwieszczenie prezydenta o wolnych stanowiskach sędziowskich nie jest aktem urzędowym z uwagi na to, że nie ma charakteru władczego a jedynie informacyjny. Zdaniem sądu obwieszczenie to - jako akt o niewładczym charakterze - nie podlega obowiązkowi kontrasygnaty.
AM/PAP