Prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że w przyszłym tygodniu zostaną podjęte rozmowy z MSZ oraz Ministerstwem Sprawiedliwości na temat tego, by białoruskie wnioski o pomoc prawną trafiały do Prokuratury Generalnej, a nie jak teraz do prokuratur okręgowych.
Środowe wieczorne wspólne posiedzenie komisji odbyło się w związku z przekazaniem przez polską prokuraturę białoruskim śledczym informacji nt. konta białoruskiego opozycjonisty Alesia Bialackiego.
"Dominującym poglądem jest to, by zawiesić wykonywanie porozumienia z 2002 r., które zdecentralizowało proces pomocy prawnej pomiędzy Polską, a Białorusią. Mówiąc krótko możliwe jest realizowanie tych wniosków przez prokuratury okręgowe, rejonowe, bez nadzoru prokuratury na szczeblu centralnym" - mówił dziennikarzom wiceszef komisji SZ Robert Tyszkiewicz.
Posłowie chcą też stworzenia ram prawnych, tak by w Prokuratura Generalna musiała zwracać się z pytaniami dotyczącymi Białorusinów do odpowiedniego departamentu w MSZ. "Takie konsultacje pomogą podejmować trafne decyzje i unikać takich gigantycznych skandali, jakie odnotowaliśmy w tym przypadku" - ocenił polityk PO.
Prokurator generalny potwierdził po posiedzeniu dziennikarzom, że "większość głosów, a właściwie wszystkie" były za centralizacją przekazywania białoruskich wniosków o pomoc prawną. "Podobne porozumienie obowiązuje także jeśli chodzi o obrót pomiędzy sądami. Zatem dobrze, aby doszło do takiej decyzji, aby te dwie sprawy były skoordynowane" - stwierdził.
Poinformował także, że od 2009 r. Białoruś skierowała do Polski 14 wniosków dotyczących stanu kont "pewnych osób" i zostały one zrealizowane. "Nie mamy informacji, by którykolwiek z tych wniosków, oprócz tego, o którym wszyscy wiemy, dotyczył osoby z opozycji demokratycznej i został użyty jako rodzaj szykany wobec osoby, która prowadzi taką działalność" - zaznaczył. Dodał, że wnioski te były sprawdzane "na tyle na ile możliwości prokuratury w tym zakresie są" i stwierdzono, że "takich konkluzji nie można w tej chwili wyprowadzić" - podkreślił.
Poseł Robert Tyszkiewicz poinformował też, że na posiedzeniu komisji przedstawiono "wyczerpujący opis" procedury, w "wyniku, której doszło do wydania informacji o rachunkach bankowych Bialackiego". "To niestety potwierdziło wcześniejsze nasze wrażenia i opinie, że niefrasobliwość, zaniedbania, zaniechania były na porządku dziennym podczas całego tego procesu" - zaznaczył.
Dodał, że rozmawiano także o zadośćuczynieniu Bialackiemu, jego rodzinie i współpracownikom. "Mamy jako kraj pewną moralną powinność i nie tylko. De facto wydaliśmy go w ręce KGB" - podkreślił. Jak powiedział, jest deklaracja MSZ, że w toku są procedury, które mają taką pomoc zapewnić.
Posłowie uczestniczący w posiedzeniu byli podzieleni co do tego, czy należy w ogóle jednostronnie zawiesić wykonywanie umowy dotyczącej pomocy prawnej między Polską, a Białorusią. Były głosy, w tym mój - mówił Tyszkiewicz - że skoro nie ma pewności, iż różne tego typu sytuacje jak z Bialackim się nie powtórzą, byłoby właściwe jednostronnie zawiesić tę umowę i ewentualnie wrócić do niej po wprowadzeniu tych mechanizmów.
Z nieoficjalnych informacji przekazywanych przez posłów dziennikarzom wynika, że dokumenty dotyczące Bialackiego przeszły przez około 10 prokuratorów, którzy nie domyślili się, że jest on opozycjonistą. Najniższy rangą wśród nich był prokurator rejonowy z warszawskiej Woli, który zwrócił się do banku w Białymstoku o informacje dotyczące rachunku Białorusina. (ks/pap)