Posłowie zapoznali się ze sprawozdaniem Sądu Najwyższego za 2012 rok.
Wynika z niego, że w zeszłym roku SN załatwił o 919 spraw więcej niż przed rokiem - łącznie było ich prawie 10,2 tys., z czego ponad 6 tysięcy stanowiły kasacje. Zdaniem Dąbrowskiego Sąd Najwyższy jest jednym z najsprawniej działających sądów nie tylko w Polsce, ale i w Europie, bowiem każdy sędzia SN ma dwa dni na rozpoznanie sprawy - z uwzględnieniem urlopów i świąt. Ze statystyk wynika, że na wyrok SN w izbie cywilnej czeka się średnio 10 miesięcy, w izbie pracy, ubezpieczeń społecznych i spraw publicznych - 8 miesięcy, w izbie karnej - 6 miesięcy, wojskowej - do 2 miesięcy; do 2 miesięcy czekają też sędziowie na orzeczenia w sprawach dyscyplinarnych.

Do najważniejszych zeszłorocznych orzeczeń SN Dąbrowski zaliczył uchwały izby cywilnej SN o odpowiedzialności gwarancyjnej ubezpieczycieli w związku z odszkodowaniami. Orzeczenia te - mówił Dąbrowski - miały charakter prokonsumencki, SN skrytykował bowiem praktykę ubezpieczycieli, którzy nie wypłacają pełnej kwoty ubezpieczenia za naprawę pojazdu. Do ważnych orzeczeń Dąbrowski zaliczył też uchwałę z wykładnią ustawy o spółdzielniach, rozstrzygającą zagadnienie prawne, które dostrzegł Rzecznik Praw Obywatelskich i Prokurator Generalny. Analiza ustawy o spółdzielniach doprowadziła Dąbrowskiego do postulatu, by ustawodawca rozważył zmianę przepisów w tym zakresie.

W opinii Dąbrowskiego należy też na nowo opracować system kosztów sądowych, bo obecny "stwarza zagrożenie dla prawa do sądu", jak również przystosować do wymagań i możliwości przepisy o elektronicznym zapisie posiedzeń sądowych. Powtórzył również zgłaszany już dwa lata z rzędu postulat o wyodrębnienie spośród adwokatów i radców prawnych grupy profesjonalnych pełnomocników do składania kasacji do SN. Według sędziego Dąbrowskiego, w składanych dziś kasacjach powtarzają się błędy, których mogłoby się ustrzec ograniczone grono profesjonalistów.

W sprawozdaniu I prezes SN podkreślał też znaczenie uchwał izby karnej SN: rozstrzygającej kwestię jawności posiedzeń sądowych (SN stwierdził, że jawne są te posiedzenia, na których sąd "rozpoznaje lub rozstrzyga sprawę") oraz dotyczącej immunitetu prokuratorów i cech przestępstwa obrazy uczuć religijnych (na tle procesu "Nergala" oskarżonego o podarcie Biblii na koncercie).

W czwartek posłowie wszystkich klubów zgodnie doceniali znaczenie Sądu Najwyższego i dziękowali jego sędziom za pracę. "Przekazana Sejmowi informacja o działalności Sądu Najwyższego w roku 2012 ukazuje twórczy i doniosły wkład Sądu Najwyższego w wykonywanie swoich funkcji" - powiedział Michał Szczerba (PO).

"Klub parlamentarny Prawo i Sprawiedliwość, mimo zastrzeżeń co do przewlekłości prowadzonych spraw, pozytywnie ocenia działalność sądu" - mówił z kolei poseł Leonard Krasulski.

Robert Biedroń (RP) zarzucił SN zaangażowanie w spory polityczne. W tym kontekście wymienił opinię SN ws. projektów ustaw o związkach partnerskich, na którą powoływał się przeciwny związkom ówczesny minister sprawiedliwości Jarosław Gowin. Zdaniem Biedronia SN przekroczył wówczas swoje ustawowe kompetencje. "To oczywiście nie zmienia naszej ogólnej oceny działania Sądu Najwyższego. Z olbrzymim szacunkiem odnosimy się do jego działalności" - zaznaczył Biedroń.

Uwagi Biedronia skrytykowali Józef Zych (PSL) i Andrzej Dera (SP). Po pierwsze, SN nie jest w niczym ograniczony przy opiniowaniu projektów, a po drugie, to Sejm zwraca się do SN o przedłożenie stanowiska - argumentował Zych, który zaznaczył, że jego klub odnosi się z najwyższym szacunkiem do działalności SN na wszystkich odcinkach. "Nie może być tak, że jeżeli ktoś się nie zgadza z opinią Sądu Najwyższego, mówi, że ta opinia ma zabarwienie polityczne" - mówił zaś Dera.

Natomiast Dąbrowski odpowiedział, że przyjmuje pełną odpowiedzialność za opinie dot. projektów o związkach partnerskich. "Nie zgodzę się z tym, że one były ideologiczne. Sąd brał pod uwagę przede wszystkim kwestie prawno-konstytucyjne. Otóż wyszedł z założenia, że zgodnie z konstytucją wszyscy są równi i nie można uprzywilejowywać nikogo. Wyjątkiem są związki małżeńskie w rozumieniu mężczyzna-kobieta" - tłumaczył Dąbrowski. (ks/pap)