Dzięki wyrokowi Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości uda się prawdopodobnie uniknąć poważnego polsko - niemieckiego konfliktu. Unijny sąd  rozstrzygnął, gdzie ma odbywać kartę niejaki Szymon Kozłowski, skazany zarówno w Polsce jak i u naszych zachodnich sąsiadów. Nasz człowiek, więc spędzi jednak trochę czasu w naszym zakładzie karnym.

Wyrokiem Sądu Rejonowego w Tucholi z maja 2002 roku Kozłowski został skazany na pięć miesięcy pozbawienia wolności za zniszczenie cudzej własności. Kara została tym wyrokiem prawomocnie orzeczona, lecz nie została jeszcze wykonana. Dlaczego? Może dlatego, że Kozłowski wyjechał do Niemiec i tam "owocnie" działał. W każdym razie od maja 2006 roku przebywa w zakładzie karnym w Stuttgarcie, gdzie odbywa karę 3,5 roku pozbawienia wolności za popełnienie na terytorium Niemiec 61 oszustw.
W kwietniu 2007 r. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zwrócił się w trybie Europejskiego Nakazu Aresztowania do prokuratury  w Stuttgarcie o wydanie Kozłowskiego w celu odbycia przez niego kary wymierzonej przez sąd w Tucholi.

Spór toczył się o to, czy organ sądowy wykonujący nakaz może odmówić jego realizacji, gdy osoba, której wniosek dotyczy, "przebywa w państwie członkowskim wykonania nakazu, jest jego obywatelem lub ma w nim miejsce zamieszkania", a państwo członkowskie (tu chodzi o Niemcy) zobowiązuje się doprowadzić do wykonania tej kary zgodnie ze swoim prawem krajowym. Niemiecki sąd zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE o wykładnię przepisów dyrektywy o ENA, pytając, czy można uznać, że
Kozłowski miał miejsce zamieszkania (lub przebywania) w Niemczech i w związku z tym, czy może odbyć karę na terenie Niemiec. Trybunał Sprawiedliwości uznał, że nie ma ku temu podstaw i w związku z tym Kozłowski powinien wrócić do Polski.  Zapewne niedługo trafi do jednego z naszych zakładów karnych. Chociaż są podstawy do podejrzenia, że zrobi to niechętnie. Jak podały agencje, podczas przesłuchań w Stuttgarcie Kozłowski na wydanie do Polski nie godził się. Chyba coś słyszał o polskich więzieniach.