Jak informuje poniedziałkowy "Puls Biznesu", 7 lipca 2016 r. był dla Jarosława Kłapuckiego fatalny. Biznesmen, jako jeden z kilkunastu oskarżonych, przyleciał do Paryża na ogłoszenie wyroku w sprawie, którą francuskie media ochrzciły mianem "oszustwa stulecia", związanej z wyłudzaniem VAT. Skazany na siedem lat więzienia i 1 mln EUR kary Kłapucki trafił do aresztu. Sprawę opisały media francuskie, polskie i afrykańskie - czytamy w artykule "PB".
"Minęło na razie mało czasu. Wyrok uprawomocnił się na początku lipca, zwolniono mnie z aresztu, wróciłem do Polski, odpocząłem. W sierpniu złożyłem skargę przeciwko państwu francuskiemu w Europejskim Trybunale Praw Człowieka w Strasburgu. Została przyjęta. Przygotowuję kolejne kroki prawne, w imieniu własnym i spółki" - mówił Jarosław Kłapucki dla "Pulsu Biznesu". "Domagam się ukarania Francji za to, że zostałem aresztowany na 12 miesięcy, a także za sam sposób aresztowania, który był niezgodny z prawem. Nie poinformowano mnie na przykład, dlaczego zostałem aresztowany. Jeśli wygram, otworzy mi to drogę do uzyskania odszkodowania. Firma Consus, której byłem współzałożycielem, została zniszczona. Afera odstraszyła też naszych zagranicznych partnerów biznesowych, np. z Afryki, z którymi handlowaliśmy biomasą. Co do mojej reputacji, to wystarczy spojrzeć na doniesienia medialne, których przecież nie da się wykasować. Łącznie roszczenia szacuję na kilkadziesiąt milionów euro, co obejmuje straty wizerunkowe i materialne" - dodał. (PAP)