Jędruch skarży się w związku z długotrwałym pobytem w areszcie tymczasowym.  - Myślę, że w lutym tam będzie posiedzenie sądu i jakiś wyrok w sprawie naruszenia przez Polskę konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności - powiedział PAP. - Polska to jest taki kraj zaraz po Białorusi, który ludzi w ten sposób przetrzymuje w tymczasowych aresztach - dodał.

Jędruch oskarżany jest o sześć poważnych przestępstw. Pod względem wielkości wyrządzonej szkody sprawa Colloseum to jeden z największych procesów w Polsce. Najpoważniejsze zarzuty dotyczą oszustwa na szkodę Będzińskiego Zakładu Elektroenergetycznego i Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Wśród innych
zarzutów z aktu oskarżenia jest oszustwo na szkodę gminy Ornontowice, gdzie mieściła się siedziba Colloseum. Szefowie spółki, kupując tamtejszy pałac, zapewnili, że mają zgodę Ministerstwa Edukacji Narodowej na prowadzenie działalności oświatowej. W ten sposób uzyskali upust na zakup nieruchomości - prawie pół miliona zł.
Jędruchowi grozi do 15 lat więzienia. W postępowaniu zabezpieczono jego majątek na kwotę 10 mln zł, m.in. dwa samoloty, luksusowe samochody, kilka nieruchomości, akcje i gotówkę.

W marcu 2002 r. Jędruch uciekł z Polski, kiedy sąd postanowił go aresztować. Zniknęli też wówczas inni podejrzani w tej sprawie. Jędrucha zatrzymano potem w Izraelu. Pod koniec 2003 r. został sprowadzony do Polski. W 2003 r. sąd ogłosił upadłość Colloseum. Józef Jędruch próbował kilka lat temu zabłysnąć na polskim firmamencie biznesowym. Jeszcze niektórzy zapewne pamiętają te wielkie reklamy z jego podobizną, w których promował swoje przedsięwzięcia. Dość szybko jednak okazało się, że to jakieś podejrzane interesy, a ich twórcą zainteresowała się prokuratura. Lista zarzutów wygląda poważnie, podobnie jak kara, jaka grozi autorowi. Jednak do dziś Jędruch nie dostał aktu oskarżenia. Zapewne materia, z jaką musieli się zmierzyć prokuratorzy jest skomplikowana. Ale czy to uzasadnia ponad czteroletnie przetrzymywanie człowieka w więzieniu bez wyroku? Bo przecież areszt to zwykłe więzienie, tylko człowiekowi o tym statusie wolno mniej niż skazanemu. Oczywiście, czasem tymczasowa izolacja podejrzanego jest konieczna - bo jest groźny dla otoczenia, albo może mataczyć. W przypadku Jędrucha w grę mogło wchodzić raczej to drugie, ale aż przez tyle lat? Ciekawe jak przedstawiciele polskiego wymiaru sprawiedliwości będą tłumaczyć się z tej sprawy w Strasburgu. Na sukces raczej wielkiej szansy nie mają. Będzie prawdopodobnie kolejny wyrok nakazujący wypłatę odszkodowania i próba przywołania Polski do porządku, czyli apel o wprowadzenie w tej dziedzinie cywilizowanych reguł. Nowy minister sprawiedliwości jakiś zmiany w tym kierunku zapowiadał, ale czy rzeczywiście dojdzie do ograniczenia nadużywania instytucji tymczasowego aresztowania przez naszą prokuraturę i sądy?