Sprawa nie jest specjalnie poważna – chodzi o nieco ponad 2 tys. zł plus odsetki, ale ciągnie się już dwa lata. Sąd musiał sięgnąć po tak drastyczną metodę ponieważ Krzysztof Czuma nie odebrał już kilkunastu wezwań na rozprawy, a gdy do sądu został doprowadzony siłą, odmówił ujawnienia majątku swej firmy. Dlatego też sąd wydał kolejny nakaz doprowadzenia go przez policję na rozprawę zaplanowaną na 21 września.

Minister Andrzej Czuma odmawia komentowania sprawy, ale kłopotów z tym związanych nie uniknie. Każdy inny polityk mógłby w podobnej sytuacji mówić, że to prywatna sprawa syna, że nie prowadzi z nim żadnych interesów, że stosunki jakie utrzymują mają wyłącznie rodzinny charakter, a przy niedzielnym obiedzie rozmawiają tylko o rodzinnych sprawach. Minister sprawiedliwości nie może tak powiedzieć, ponieważ jakieś tam interesy z synem prowadził, a do tego jako poseł wykorzystywał go w charakterze asystenta. Także wtedy, gdy Andrzej Czuma był już ministrem, jego syn występował oficjalnie w tej roli, wypowiadał się m.in. publicznie w związku z publikacjami o rzekomo niespłaconych. przez ojca długach z Ameryki. Krzysztof Czuma zrezygnował z funkcji społecznego asystenta swego ojca dopiero w lutym tego roku, gdy „Wydarzenia" Polsatu podały, że zgodnie z aktualnym odpisem z Krajowego Rejestru Sądowego, Andrzej Czuma figuruje jako członek rady nadzorczej firmy internetowej swego syna Krzysztofa - "Elektron Warszawa", chyba tej samej, o której należności toczy się teraz proces sądowy, na który Krzysztof Czuma nie stawia się. "Wydarzenia" Polsatu podały także, że syn ministra ma na koncie wyrok sądowy w sprawie serwisu Allegro. Krzysztof Czuma sprawę bagatelizował, podobno chodziło o grzywnę w wysokości 100 zł, ale z funkcji asystenta zrezygnował, by nie utrudniać działalności swojemu ojcu, jak podkreślał.

Zrobił słusznie, ponieważ tego typu przypadki robią niedobrą atmosferę wokół każdego polityka, a już w wokół ministra sprawiedliwości szczególnie. Tym bardziej, że w świetle przytoczonych wcześniej faktów ojciec od wybryków syna nie może się za bardzo odciąć. Doprowadzanie siłą do sądu syna to już kolejne ciemne chmury gromadzące się nad głową szefa resortu sprawiedliwości. Czy mogą one do czegoś konkretnego prowadzić? Niekoniecznie, ale trzeba pamiętać, że poprzednik ministra został zdymisjonowany przez premiera w trybie ekspresowym za sprawę, która wydarzyła się bez jego udziału i na którą on nie mógł mieć wpływu.