Ta ostatnia kwestia dyskutowana była już w przestrzeni publicznej od dawna. Szczególnie w związku z postulatami części adwokatów, którzy głośno mówią o konieczności zmian i wprowadzenia również dla nich możliwości zawierania umowy o pracę, za wyjątkiem pomocy prawnej polegającej na występowaniu w charakterze obrońcy w sprawach o przestępstwa i przestępstwa skarbowe (taką możliwość mają radcy prawni).  Były też przed laty takie inicjatywy ze strony władz politycznych, w tym głośny podczas rządów PiS w latach 2005 - 2007 projekt firmowany przez Przemysława Gosiewskiego (zginął w katastrofie smoleńskiej).   

Czytaj: Szykuje się "skok" na samorządy adwokatów i radców? TK zbada konstytucyjność przepisów >>

Jeden samorząd z równymi uprawnieniami i gwarancjami

Ostatnio w rozmowie z Prawo.pl Sebastian Kaleta, wiceminister sprawiedliwości, wskazał że  dzisiaj co prawda nie ma planów by samorządy łączyć z uwagi na fakt, że szereg innych reform jest aktualnie realizowanych i wprowadzenie tego tematu, również biorąc pod uwagę atmosferę różnych sporów, w które zaangażowane są środowiska adwokacko-radcowskie mogłoby by być wykorzystane w kreowaniu sporu politycznego wokół tej sprawy. Zaznaczył jednak, że jego stanowisko jest jasne. - Istnienie dwóch samorządów, o zbliżonym statusie osób, które wykonują dany zawód jest przeżytkiem, który nie ma racji bytu w przyszłości. Jeśli kiedykolwiek adwokaci mieliby uzyskać prawo do zatrudnienia na umowę o pracę, a jestem zwolennikiem takiego rozwiązania, samorządy powinny się połączyć, bo nic by ich już nie różniło - wskazał.

 

 

Ocenił również, że to jest najbardziej racjonalna decyzja. - Funkcjonowanie obu samorządów jako jeden, z równymi uprawnieniami, gwarancjami. Bo to też ma ważne znaczenie z punktu widzenia odbioru społecznego. Społeczeństwo często nie odróżnia radców prawnych od adwokatów, pewne ujednolicenie tej sytuacji byłoby korzystne również dla budowania dobrego kanonu obsługi prawnej w przyszłości - wskazał Kaleta.

Czytaj: Wyrok TK w sprawie samorządów może uderzyć w prawnicze dyscyplinarki >>

Razem niekoniecznie lepiej

Wniosek do Trybunału Konstytucyjnego złożyła grupa posłów, w tym z Solidarnej Polski. Prawnicy generalnie odnoszą się do niego krytycznie wskazując, że jest to krok do ograniczenia ich niezależności. Łączą też to co się dzieje z wypowiedziami dotyczącymi łączenia w przyszłości obu zawodów.

 - Konstytucja nie zabrania istnienia samorządów zaufania publicznego w odniesieniu do tego samego obszaru, który został zderegulowany i przekazany samorządom zawodowym, innym niż terytorialne. Nie jest to czymś co byłoby niekorzystne dla obywateli bo powoduje naturalną konkurencję między samorządami, dbałość o należyty poziom adwokata czy radcy prawnego - mówi Przemysław Rosati, prezes NRA. Dodaje, że rzeczywiście wniosek, który trafił do Trybunału Konstytucyjnego, może być poczytywany jako pewne preludium do "niepotrzebnego otwierania frontu", który uderzy w prawa i wolności obywatelskie.

Czytaj też: Zawodowy pełnomocnik w social media - aspekty praktyczne >

Jeszcze mocniej wypowiada się adwokat Rafał Dębowski, członek NRA. - Nie rozumiem czemu ma służyć wniosek grupy posłów. Jakie interesy ma realizować? Do czego ma prowadzić? Czy przypadkiem nie chodzi o zdestabilizowanie ważnego elementu wymiaru sprawiedliwości, jakim jest sprawnie funkcjonujący system pomocy prawnej? Trudno nie dopatrywać się tu drugiego dna. Jestem zasmucony, że z niezrozumiałych dla mnie powodów takie rzeczy się dzieją. Tym bardziej, że zakwestionowane rozwiązania systemowe są tożsame z tymi jakie obowiązują we wszystkich demokratycznych państwach europejskich - zaznacza.

 

 

Nawiązując do wypowiedzi wiceministra Kalety o ewentualnym połączeniu obu samorządów podkreśla, że "to dobry przykład tego jaka jest różnica między działaniem samorządu, a narzucaniem obywatelom będącym członkami samorządu odgórnych, urzędniczych decyzji". - W państwie demokratycznym nie tak się realizuje zasady samorządności. Nie widzę żadnego uzasadnienia by odgórnie decydowano, wbrew woli adwokatów i radców prawnych, czy łączyć zawody, likwidując w rzeczywistości jeden z nich. To prawda, że uprawnienia zawodowe bardzo się zbliżyły, ale to nie powód by siłowo, chociażby poprzez wykorzystanie Trybunału Konstytucyjnego burzyć system dualizmu zawodów prawniczych, który od czterdziestu lat dobrze działa. Decyzja o ewentualnym połączeniu zawodów prawniczych powinna pochodzić od naszych środowisk. Skoro oba samorządy zawodowe optują za zachowaniem swojej odrębności i integralności, to władza państwowa nie powinna tego zmieniać - podsumowuje Rafał Dębowski.

Czytaj też: Skreślenie z listy adwokatów osoby zajmującej stanowisko asystenta sędziego >

Kula śnieżna zaczyna się toczyć

Dr Kamil Szpyt, radca prawny zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię. - Tego typu zmiany mogą skrajnie niekorzystnie wpłynąć na gospodarkę finansową poszczególnych izb - mówi o sytuacji gdy TK uzna przepisy za niekonstytucyjne. I przypomina, że izby mają pewne długoterminowe projekty, których realizacja uzależniona jest od posiadania określonych funduszy, nie mówiąc już o konieczności sfinansowania bieżącego funkcjonowania. Nagłe migracje dużych liczby radców i adwokatów pomiędzy Izbami, spowodowane np. znacznie niższymi składkami w jednej z nich, mogą spowodować, że w niedługim czasie niektóre z izb staną się po prostu niewydolne finansowo, co postawi pod znakiem zapytania samą możliwość ich działania - wskazuje dr Szpyt.

Dodaje, że do tego dochodzi jeszcze olbrzymia ilość pracy organizacyjnej związanej z koniecznością uporządkowania tego typu przejść, do wykonania której poszczególne Izby Okręgowe mogą nie mieć odpowiedniego personelu, żeby zorganizować to w miarę sprawnie.

- A od tego wszystkiego już tylko krok do postawienia przez władze państwowe tezy o konieczności zlikwidowania samorządów, zarzucając im wadliwość funkcjonowania, i zastąpienia ich np. jakimś generalnym wpisem na listę Ministra Sprawiedliwości lub stworzenia quasi-Krajowych Izb, już nie - niezależnych, ale w znacznej mierze uzależnionych od aktualnie funkcjonującej władzy - zauważa Kamil Szpyt.

Zauważa, że o wiele większe wątpliwości i niebezpieczeństwo rodzą pojawiające się we wniosku wielokrotnie sugestie, że w państwie nie musi wcale istnieć jeden samorząd zrzeszający wszystkich przedstawicieli danego zawodu. - Może to sygnalizować podejmowanie w prób tworzenia przez władzę państwową dodatkowych samorządów, a tym samym rozbijania jedności i faktycznej możliwości oddziaływania samorządów na politykę państwową, co odbiłoby się bardzo niekorzystnie również na obywatelach. Rodziłoby się bowiem pytanie, czy takie samorządy są w rzeczywistości w pełni niezależne - akcentuje dr Szpyt.