W kwietniu br. Sąd Okręgowy w Warszawie odrzucił pozew, uznając że w świetle prawa nie był dopuszczalny. Sąd wskazał, że zgodnie z ustawą w postępowaniu grupowym nie można dochodzić roszczeń o ochronę dóbr osobistych, jak de facto - według sądu - było w przypadku tego pozwu. 9 maja Car przesłał zażalenie na tę decyzję. Odpis zażalenia otrzymała także reprezentująca Skarb Państwa Prokuratoria Generalna, która w czerwcu wysłała odpowiedź na zażalenie do warszawskiego sądu apelacyjnego. Sąd apelacyjny odpowiedział, że nie ma akt sprawy i odesłał odpowiedź prokuratorii generalnej do sądu okręgowego.
- W sądzie okręgowym poinformowano mnie, że dotarła tam odpowiedź prokuratorii na zażalenie, ale nie ma tzw. zwrotki, potwierdzającej że prokuratoria dostała odpis zażalenia. Później w biurze obsługi interesantów powiedziano mi, że zwrotka jednak jest, ale z jakichś powodów nie trafiła do akt sprawy- relacjonuje pełnomocnik. Mec. Car uważa, że akta co najmniej od 1,5 miesiąca powinny być w sądzie apelacyjnym. Przekonuje, że o losy sprawy dopytują go osoby, które podpisały się pod pozwem i inni poszkodowani, którzy chcieliby dołączyć do pozwu w przypadku uwzględnienia zażalenia przez sąd apelacyjny.
W Sądzie Okręgowym w Warszawie, pod koniec lipca sąd złożył reklamację na poczcie w sprawie zwrotki. Oczekiwanie na jej rozpatrzenie może jeszcze zająć ok. dwóch tygodni.
Hala MTK zawaliła się 28 stycznia 2006 r., w pawilonie odbywały się wtedy międzynarodowe targi gołębi pocztowych. Pod zawalonym dachem zginęło 65 osób, a spośród ponad 140 rannych 26 osób doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W dniu katastrofy na dachu hali zalegała gruba warstwa śniegu.Od dnia katastrofy do sądów w Katowicach i Chorzowie wpłynęły dziesiątki indywidualnych spraw o odszkodowania oraz wiele tzw. zawezwań do próby ugodowej. Łączna kwota zgłoszonych roszczeń sięgała kilkudziesięciu milionów złotych. Niektóre sprawy zakończyły się wyrokami, niewielka część ugodami, inne ciągle są w toku.W zakończonych sprawach sądy zwykle przychylały się do roszczeń, choć zasądzały odszkodowania, zadośćuczynienia i renty w niższej kwocie, niż domagali się poszkodowani - od kilku do kilkuset tys. zł.