Klient, nabywając produkt w sieci, sam zdecyduje, czy woli dokonać zakupu według prawa danego kraju, w którym nabywa produkt, czy też według unijnego prawa kontraktowego CESL. Szacuje się, że CESL poprzez ożywienie handlu transgranicznego może przynieść w UE zysk w wysokości 5 mld euro rocznie.
Celem przepisów jest ponadto likwidacja barier na unijnym rynku, które wynikają z różnic pomiędzy przepisami w prawie cywilnym państw członkowskich UE.
Nowe regulacje mają obowiązywać w transakcjach transgranicznych. Na ich podstawie firmy, które handlują w internecie, we wszystkich krajach UE nie będą musiały przedstawiać, jak dotychczas, 28 osobnych umów, ale będą mogły polegać na jednej umowie spisanej na podstawie CESL, niezależnie od tego, gdzie prowadzą swoją działalność gospodarczą. Pozwoli to konsumentom na szerszy wybór produktów po niższej cenie.
Jak podkreślił w komunikacie grupy europejskich chadeków europoseł PO Tadeusz Zwiefka, przed ostatecznym zawarciem umowy konsument będzie obowiązkowo informowany o swoich prawach gwarantowanych przez CESL i konsekwencjach jego użycia. Będzie mógł także sam zdecydować, w jakiej formie otrzyma odszkodowanie, gdy towar będzie wadliwy lub warunki umowy nie zostaną wypełnione.
Zdaniem unijnej komisarz ds. sprawiedliwości Viviane Reding, wprowadzenie CESL pozwoli obniżyć koszty transakcji dla małych i średnich przedsiębiorstw, a także pozwoli konsumentom w UE na większy wybór produktów po niższych cenach. Zwróciła także uwagę, że to Polska chciała wprowadzenia regulacji w czasie swojej prezydencji w Radzie UE w drugiej połowie 2011 roku.
Zaapelowała też do Rady UE, by jak najszybciej poddała nowe przepisy pod głosowanie. W czasie polskiej prezydencji część krajów UE zgłaszała zastrzeżenia co do projektu o umowach sprzedaży w internecie. Krytykowały go także organizacje konsumentów i firm.