Dr Hanna Machińska, zastępczyni Rzecznika Praw Obywatelskich wystąpiła właśnie do ministra sprawiedliwości o podjęcie odpowiedniej inicjatywy legislacyjnej w tym zakresie. Powołała się przy tym na skargi, które napływają do RPO od osób, które chcą podejść do egzaminu wstępnego na aplikację sędziowską i prokuratorską do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury. 

Najwyższy możliwy poziom opłaty

Według ustawy o KSSiP wysokość opłaty za egzamin wstępny dla kandydatów na aplikację sędziowską i prokuratorską określa rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości. Nie może ona być wyższa niż równowartość 50 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę w danym roku. Zgodnie zaś z rozporządzeniem z 20 października 2015 r. w sprawie wysokości opłaty za udział w konkursie na aplikację sędziowską i prokuratorską, opłata ta jest równa 50 proc. minimalnego wynagrodzenia.

 


- Minister określił zatem wysokość opłaty na najwyższym możliwym poziomie. Minimalne wynagrodzenie za pracę wzrasta z roku na rok (zgodnie z zapowiedziami rządu w następnych latach ma osiągnąć kwotę 4 tys. zł). W związku z tym wysokość opłaty za egzamin wstępny w KSSiP wzrastała - od 875 zł w 2015 r. do 1125 zł w 2019 r. - wskazuje zastępczyni RPO. 

Zgodnie z  art. 92 ust. 1 Konstytucji rozporządzenia są wydawane na podstawie szczegółowego upoważnienia zawartego w ustawie i w celu jej wykonania. - Zakres swobody ministra jest jednak zbyt ogólny z punktu widzenia ustalania wysokości opłaty. A delegacja ustawy o KSSiP nie wiąże kosztu (na jedną osobę) przeprowadzenia naboru z wysokością opłaty jednostkowej - dodaje.

RPO wielokrotnie podnosił, że opłaty za egzaminy wstępne powinny liczyć się z realnymi możliwościami finansowymi młodych ludzi, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy. 

Czytaj: Bobrowicz: Prawnik nie reklamą, a umiejętnością komunikacji pozyska klienta>>

Zdałeś test, płacisz za drugi etap - postuluje RPO

Zastępczyni RPO zwraca uwagę, że egzamin wstępny do KSSiP składa się z dwóch etapów. Pierwszy to test wiedzy, a drugi to praca pisemna. Do drugiego etapu przechodzą jednak te osoby, które najlepiej rozwiązały test. Statystyki wykazują, że zaledwie co piąta osoba przechodzi do drugiego etapu.

- Mimo to wszyscy kandydaci uiszczają opłatę w pełnej wysokości. Płacą zatem również i za drugą część - do której nie przystąpili wskutek niezdobycia wymaganej liczby punktów. A żadna część opłaty nie jest im zwracana. Tymczasem art. 217 Konstytucji RP stanowi, że nakładanie podatków czy innych danin publicznych następuje w drodze ustawy. Coroczne podwyższanie opłat za wzrostem minimalnego wynagrodzenia -  nie pozostające w związku z kosztami zorganizowania egzaminu - jest sprzeczne z tym artykułem. Oznacza bowiem uregulowanie przez akt wykonawczy materii zastrzeżonej dla ustawy - wskazuje dr Machińska. I dodaje, że opłata stanowi – ze względu na niewspółmierność do rzeczywistych kosztów usługi – daninę publiczną o charakterze podatkowym.

 

Ukształtowanie opłaty za ten egzamin - w ocenie RPO - może naruszać również zasadę równego traktowania wyrażoną w art. 32 ust. 1 Konstytucji.

- Zasadą przy rożnych egzaminach państwowych jest wnoszenie kolejnych opłat w ramach zdawania kolejnych etapów. Przykładem jest np. egzamin na prawo jazdy, gdzie osobno można wnosić opłatę za część testową, a dopiero w momencie, gdy jednostka wie, że zdała pierwszą część - ma możliwość zapłaty za część następną - czytamy w wystąpieniu do MS.