Czytaj: Olsztyn: w październiku ruszy proces niesłusznie skazanego na dożywocie>>

W ocenie sądu, braki w śledztwie są na tyle istotne, że powodowałyby potrzebę odraczania rozpraw, a tym samym uniemożliwiłyby wydanie wyroku "w rozsądnym czasie". Dlatego podczas środowego posiedzenia sąd zdecydował o zwrocie prokuraturze akt sprawy.

Sprawa Jacka Wacha jest bezprecedensową w polskiej kryminalistyce: przed laty skazano go na dożywocie za zabójstwo Tomasza S. Na winę Wacha miały wskazywać m.in. badania DNA szczątków, które wyłowiono z jeziora Pluszne pod Olsztynem (w 1999 r. zidentyfikowano je jako Tomasza S.).

Po 15 latach kto inny przyznał się do zabójstwa S. i wskazał miejsce jego pochówku - w lesie pod Olsztynem. Badania szczątków z lasu z całą pewnością wykazały, że to właśnie był Tomasz S. W związku z nowymi okolicznościami pod koniec 2014 r. Sąd Najwyższy anulował Wachowi dożywocie i nakazał osądzić go ponownie. To właśnie ten proces, w którym Wach wciąż oskarżony jest o porwanie i zabójstwo Tomasza S., ma się toczyć w Olsztynie.

Obrońca Wacha mec. Jakub Orłowski powiedział PAP, że sytuacja w której prokuratura w dalszym ciągu podtrzymuje oskarżenie wobec jego klienta o zabójstwo Tomasza S. jest absurdalna, skoro wiadomo, że zwłoki wyłowione z jeziora Pluszne to nie jest ta osoba.

"Oskarżenie mojego klienta o zabójstwo człowieka, do którego przyznał się ktoś inny, jest oparte na jakimś głębokim błędzie logicznym" - ocenił.

Jego zdaniem, do takiego zamieszania nie doszłoby, gdyby Sąd Najwyższy umorzył sprawę, zamiast nakazywać ponowny proces. Jak mówił, w historii polskiego sądownictwa nigdy wcześniej nie było podobnego przypadku. Według adwokata, ustawodawca nie przewidział w schemacie postępowania w procesach karnych, że może dojść do takiej sytuacji.

Wach wkrótce po decyzji Sądu Najwyższego wyszedł na wolność. Od początku oskarżania go o zabójstwo nie przyznawał się do winy i przekonywał, że w sprawę został "wrobiony" przez policjantów i prokuratorów.

Początek ponownego procesu Wacha był pierwotnie wyznaczony na maj 2016 r, ale sprawa została zdjęta w wokandy, bo sędziowie złożyli wniosek o wyłączenie ich z rozpoznania sprawy. Miało to związek z tym, że obrońca Wacha wniósł o przesłuchanie w charakterze świadków kilku prokuratorów i zapowiedział, że chce sprawdzić, czy w trakcie śledztwa dotyczącego jego klienta nie doszło do popełnienia przez nich przestępstw urzędniczych. Ponieważ sędziowie współpracują z tymi prokuratorami na co dzień, odmówili ponownego sądzenia Wacha. Argumentowali to koniecznością zachowania bezstronności.

We wrześniu ub. roku Sąd Najwyższy zdecydował, że ponowny proces Wacha ma toczyć się jednak przed Sądem Okręgowym w Olsztynie. Tym samym nie uwzględnił wniosku olsztyńskiego sądu o przeniesienie tej sprawy. Uznał, że podnoszone we wniosku argumenty nie wskazywały na to, aby w tym sądzie brak było warunków do rozpoznania sprawy w sposób obiektywny. Dlatego - zdaniem SN - olsztyński sąd winien podjąć kroki prowadzące do jak najszybszego rozpoczęcia postępowania sądowego.

Podczas środowego posiedzenia olsztyński sąd uznał, że ustalenia poczynione podczas pierwszego śledztwa (prowadzonego przez prokuraturę w Białymstoku i zakończonego mylnym skazaniem Wacha) oraz drugiego, które w 2014 r. wszczęła prokuratura w Olsztynie (po ujawnieniu w lesie szczątków Tomasza S.), wzajemnie się wykluczają. W ocenie sądu tylko zwrot tej sprawy prokuratorowi w celu uzupełnienia śledztwa o ustalenie tożsamości ofiary lub ofiar, których fragmenty ciał wyłowiono z jeziora Pluszne w 1999 r. oraz zbadania ich związku z oskarżonym, pozwoli rozwiązać skomplikowaną obecnie sytuację procesową.

Zdaniem sądu, uzupełnienie tych braków w postępowaniu sądowym powodowałoby znaczne trudności. Sąd stwierdził, że wymagałoby to wręcz przeprowadzenia niemalże od nowa postępowania przygotowawczego; sąd musiałby wówczas wykonywać czynności typowe dla śledztwa. A taka sytuacja - w ocenie sądu - jest niedopuszczalna. Postanowienie o zwrocie akt sprawy Prokuraturze Okręgowej w Białymstoku nie jest prawomocne.(PAP)