Kasprowicz, poza pracą w redakcji "Faktów Mosińsko-Puszczykowskich, od paru lat prowadzi blog www.mosina.blox.pl, na którym opisuje m.in. działania burmistrz Zofii Springer. W swoich artykułach wyraża niepochlebne opinie na jej temat, używa często ostrego języka. Burmistrz z pomocą znanej kancelarii adwokackiej z Poznania skierowała do sądu prywatny akt oskarżenia przeciwko Kasprowiczowi, powołując się na artykuł 212 kodeksu karnego, dotyczący pomówienia innej osoby.
Sąd uznał autora publikacji na blogu za winnego zniesławienia. Oprócz 10 miesięcy ograniczenia wolności i 300 godz. prac społecznie użytecznych oraz rocznego zakazu wykonywania zawodu dziennikarza, wyrok nakazuje Łukaszowi Kasprowiczowi wpłacenie 500 zł nawiązki na Polski Czerwony Krzyż, pokrycie kosztów biegłych oraz opublikowanie przeprosin na łamach "Głosu Wielkopolskiego".
Łukasz Kasprowicz zapowiada odwołanie się od wyroku.

Zdaniem Dominiki Bychawskiej z Obserwatorium Monitoringu Wolności Mediów Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, ten wyrok jest sprzeczny z gwarancjami wolności słowa i z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.
Bychawska uzasadnia to tym, że sąd nie uwzględnił żadnego z nastepujących argumentów:
- osoba opisywana jest osobą publiczną, lokalnym politykiem, który powinien być wyposażony w "grubszą skórę"
- oskarżony wyrażał w swoich wpisach wyłącznie opinie, mające podstawy w zdarzeniach faktycznych
- opisywał wyłącznie zdarzenia mające wpływ z zajmowanym przez panią burmistrz pozycją, nie wkraczał w jej życie prywatne
- pisał o sprawach istotnych dla społeczności lokalnej
- odpowiedzialność karna za słowo, w szczególności tak surowa kara jak zakaz wykonywania zawodu przez rok, stanowią nieproporcjonalną ingerencję w wolność słowa blogera i mogą wywierać "mrożący skutek" na dziennikarzy, blogerów funkcjonujących w danej społeczności lokalnej

Zdaniem ekspertki Helsińskiej Fundacji szczególnie niezrozumiały jest zakaz wykonywania zawodu dziennikarza, który nie jest związany z przestępstwem. Oskarżony publikował wyłącznie na swoim blogu. W pracy dziennikarskiej zajmował się zupełnie inną tematyką. - Orzeczenie takiej kary nie ma związku z popełnionym przestępstwem - twierdzi Dominika Bychawska.