Jednocześnie energia ta musi zostać wyprodukowana, a więc inwestorzy muszą być zainteresowani jej produkcją i opłacalnością. Dlatego też ustawa o odnawialnych źródłach energii musi godzić zróżnicowane interesy stron. - Mam nadzieję, że rzeczywiście jest ona takim rozsądnym, wyważonym kompromisem - podkreślił wiceminister Witold Pietrewicz.
Ustawa o OZE właśnie wychodzi naprzeciw postulatom związanym z bezpieczeństwem, zrównoważonym rozwojem. Jest też formą pobudzania polskiej gospodarki, ponieważ inwestycje w odnawialne źródła energii są elementem wykorzystywania lokalnych zasobów przyrodniczych, jak również lokalnych zasobów pracy, a więc szansą na pobudzenie naszej Polski regionalnej. W rezultacie przyczyniają się one do zrównoważonego rozwoju naszego kraju.
    Jednak rząd odszedł  w swoim projekcie ustawy o OZE od poprzedniej koncepcji, która była oparta na zielonych certyfikatach.
- Odeszliśmy z dwóch względów. Po pierwsze, oceniliśmy, że ten system jest kosztowny, a więc nie spełnia kryterium konkurencyjności energii, służenia konkurencyjności polskiej gospodarki. Po drugie,  - ze względu na bezpieczeństwo, chodzi o dywersyfikację. Proszę zwrócić uwagę, że nasza wizja energetyczna Polski opiera się na trzech filarach. Pierwszy jest oparty na mechanizmie zielonych certyfikatów, który dał nam 11,4% energii odnawialnej na koniec 2012 r. Został zaprojektowany drugi mechanizm, który jest odrębny, jeżeli chodzi o jego funkcjonowanie. Chodzi o prokonsumencki mechanizm w energetyce, który będzie masowy, skierowany w pierwszej kolejności do gospodarstw domowych. Jego finansowanie będzie oparte głównie na wsparciu inwestycyjnym. Trzeci mechanizm jest oparty na systemie aukcyjnym, konkurencyjnym, który nie różnicuje obywateli czy też firm pod względem technologii, tylko pod względem efektywności projektów - wyjaśniał min. Pietrewicz.