Tymczasem sąd w Stalowej Woli "wypchnął" sprawę z powrotem do prokuratury, aby m.in... przepisała odręczny protokół na maszynie
Proces Włodzimierza K. powędrował do sądu w Stalowej Woli na Podkarpaciu, mimo że do przestępstwa, o które się go oskarża, doszło w Kraśniku na Lubelszczyźnie. A to dlatego, że  Włodzimierz K. to były prezes sądu w Kraśniku i wiceprezes Sądu Wojewódzkiego w Lublinie. Obecnie już w stanie spoczynku.
Jeden protokół w aktach napisano odręcznie, a powinien zostać przepisany na maszynie lub komputerze. Prokuratura ma też powołać biegłego, który wyliczy, jakie stężenie alkoholu we krwi miał Włodzimierz K. w chwili, gdy kierował samochodem, biorąc pod uwagę jego wagę, wzrost i zażywane leki. Tylko że takie badanie (nazywane retrospektywnym) stosuje się, gdy wynik pomiaru alkoholu jest na granicy karalności. W Polsce to 0,5 promila wzwyż, a sędzia K. miał ponad trzy!
Sąd chce też, aby prokuratura dołączyła dokumenty z danymi, o której godzinie na komendę w Kraśniku zadzwonił świadek pijackich popisów Włodzimierza K. i o której wysłano patrol. Wiecej: Gazeta Wyborcza Lublin>>>