Dyskusję na temat ochrony zwierząt w cyrku wywołała niedawna decyzja prezydenta Słupska Roberta Biedronia, który nie zgodził się na udostępnienie miejskich gruntów na występy cyrkowe. Jak uzasadniano, "tresowanie zwierząt budzi wątpliwości Urzędu Miejskiego, co do przestrzegania praw zwierząt i ich dobrostanu".

Wcześniej podobną decyzję podjęto w Bielsku Białej, a przed kilkoma laty Rada Miejska w Legnicy przyjęła stanowisko sprzeciwiające się organizowaniu przedstawień cyrkowych z udziałem zwierząt w tym mieście.

"Cyrki oczywiście wjeżdżały i wjeżdżają do tych miast, tyle że muszą wynająć prywatny teren. Samorząd nie ma bowiem uprawnień, co do określania zasad dotyczących występów cyrkowych na terenie gminy" - powiedział PAP Krzysztof Wychowałek z Ośrodka Działań Ekologicznych "Źródła".

Kwestię wykorzystywania do celów rozrywkowych, widowiskowych, filmowych, sportowych i specjalnych, w tym traktowania zwierząt w cyrkach, reguluje w tej chwili ustawa o ochronie zwierząt oraz rozporządzenie Ministra Środowiska do tejże ustawy.

Mówią one m.in. o tym, że warunki występów, treningów i tresury oraz metody postępowania ze zwierzętami wykorzystywanymi do celów rozrywkowych nie mogą zagrażać ich życiu i zdrowiu ani powodować cierpienia. Przewidują, że zwierzęta "stosownie do potrzeb biologii" powinny być utrzymywane "w warunkach uwzględniających ich zachowania", "zapewniających swobodę ruchu" czy "wypoczynek w czasie zgodnym z ich aktywnością życiową".

Zdaniem obrońców zwierząt zalecenia te pozostają w dużej mierze fikcją. "Te przepisy są bardzo złe, bo nie określają tak naprawdę warunków panujących w cyrku. Nie jesteśmy fanami ogrodów zoologicznych, ale tam są przynajmniej normy powierzchniowe dotyczące poszczególnych gatunków zwierząt. Cyrki nie muszą przestrzegać żadnych takich norm, bo gdyby musiały, to ich funkcjonowanie straciłoby rację bytu" - powiedział Cezary Wyszyński z Fundacji Viva!.

Czytaj: Policja: więcej drastycznych przypadków znęcania się nad zwierzętami>>>

W Polsce działa w tej chwili 17 cyrków, które wykorzystują w swoich przedstawieniach zwierzęta, m.in. słonie, lwy, tygrysy, wielbłądy, foki, lamy, zebry, krokodyle, fretki, konie, kozy, węże, warany, legwany, psy i byki. Ich właściciele zapewniają, że zwierzęta trzymane są w dobrych warunkach i co miesiąc przechodzą kontrole weterynaryjne.

Jednak zdaniem Wyszyńskiego zapewnienie odpowiednich warunków zwierzętom cyrkowym jest niemożliwe, gdyż przez większość czasu przebywają albo w barakach, w których są przewożone, albo są poddawane tresurze, albo występują na arenie. "Nie ma możliwości, aby były przetrzymywane nawet w takich warunkach, jakie panują w ogrodach zoologicznych" - podkreślił Wyszyński.

Według Wychowałka i Wyszyńskiego, choć kontrolę nad zwierzętami cyrkowymi powinien sprawować inspektorat weterynaryjny, często jest ona iluzoryczna. "Program występów cyrkowych musi być zatwierdzony przez Głównego Lekarza Weterynarii, tylko że inspektorzy oceniają go na podstawie lektury materiałów przesłanych przez cyrk, a nie kontroli procesu tresury. Poza tym kontrolerzy ostrzegają, że przyjdą na inspekcję, więc wiadomo, że tego dnia wszystko będzie się zgadzało. Brakuje tu kontroli realnej" - zauważył Wyszyński.

Z kolei zdaniem Wychowałka nadzór weterynaryjny zbyt często skupia się na ścisłym przestrzeganiu przepisów, zamiast kierować się dobrem zwierząt.

"Zresztą w ogóle wydaje się wątpliwe, czy można zapewnić dobre warunki w cyrku jakimkolwiek zwierzętom. Na pewno nie jest to możliwe w wypadku dużych zwierząt, takich jak słonie czy lwy. To dla nich ogromna tortura" - ocenił Wychowałek.

Do chwili publikacji depeszy PAP nie udało się uzyskać stanowiska inspektoratu weterynaryjnego.

Projekt zmian w przepisach ustawy o ochronie zwierząt, który w ogóle zakazuje występów zwierząt w cyrku, złożyła niedawno w sejmie grupa posłów PO.

"Cyrki nie są w stanie zapewnić zwierzętom warunków adekwatnych do ich potrzeb, m.in. kontaktu ze stadem, możliwości izolacji, kiedy tego potrzebują, pełnowymiarowych wybiegów, stymulacji psychiczno-ruchowej, poczucia bezpieczeństwa, możliwości samodzielnego zdobywania pożywienia przez dzikie zwierzęta i dostosowania diety do indywidualnych potrzeb" - napisali posłowie w uzasadnieniu projektu.

Z projektu zadowolony jest Wyszyński. "Jesteśmy bardzo entuzjastycznie nastawieniu do tej propozycji i pracowaliśmy przy jego tworzeniu" - powiedział działacz Vivy!.

Projekt szacuje ogólną liczbę zwierząt w polskich cyrkach na około 250-300 osobników. Zdaniem Wyszyńskiego mimo małej skali, sprawa jest kluczowa. "Tych cyrków nie jest dużo, ale jest to newralgiczny wycinek, bo do cyrków są przyprowadzane dzieci, które uczą się tam maksymalnie przedmiotowego traktowania zwierząt. Dlatego bardzo zależy nam, by nie psuć najmłodszych" - podkreślił.

Na aspekt wychowawczy zwrócił także uwagę działacz ekologiczny i samorządowy z Partii Zielonych Wojciech Kłosowski. "Ważniejsze od zakazów jest wychowywanie. Długofalowo skuteczniejsze jest co innego: żeby ludzie nie chcieli oglądać takich widowisk i żeby nie opłacało się ich organizować. Tak jak nie oglądamy w Polsce walk psów, więc nie ma problemu masowego ich organizowania" - powiedział PAP Kłosowski.(PAP)