Zdaniem autora komentarza, może to ograniczyć rozwój wtórnego rynku papierów dłużnych oraz zniechęcić do emisji obligacji w trybie publicznym, zwiększając znacznie obszar ofert prywatnych.

Chodzi o unijne rozporządzenie Market Abuse Regulation, obowiązujące od 3 lipca bieżącego roku, które wprowadza nowe standardy przekazywania informacji poufnych. Z założenia ma ono wpłynąć na poprawę standardów komunikowania przez spółki informacji o istotnych wydarzeniach, mogących mieć wpływ na cenę instrumentów finansowych, a więc przede wszystkim dotyczących kwestii ważnych dla oceny jej obecnej i przyszłej sytuacji oraz zapobieżenie nadużyciom w tym zakresie, czyli nieujawnianiu tego typu informacji.

Czytaj: MAR - nowe obowiązki informacyjne wyzwaniem dla menedżerów spółek>>

Cel więc jest jak najbardziej słuszny, szczególnie z punktu widzenia inwestorów, także tych, którzy działają na rynku obligacji korporacyjnych. Z wprowadzeniem tego rozporządzenia wiąże się jednak sporo różnego rodzaju problemów, głównie dotyczących tego, jakie konkretnie informacje trzeba przekazywać inwestorom oraz w jakim trybie. W przypadku spółek, których akcje są notowane na giełdzie, obowiązywał wcześniej ustalony przez organy nadzorujące katalog takich informacji. Obecnie każda spółka we własnym zakresie będzie musiała zdecydować co jest, a co nie jest istotnym wydarzeniem, o którym ma obowiązek poinformować. Przy tym nie chodzi jedynie o same fakty i wydarzenia, które już miały miejsce, ale także o informacje dotyczące przyszłości, a więc wynikające z planowanych działań, które z natury rzeczy nie muszą być ani precyzyjne, ani pewne, a w wielu przypadkach jedynie prawdopodobne. Można powiedzieć, że pozostawienie emitentom swobody w określeniu tych kluczowych informacji to dla nich ułatwienie, tym bardziej, że mogą oni oceniać nie tylko wagę samej informacji, ale także to, czy jest ona w stanie wpłynąć na cenę danego instrumentu, czyli akcji lub obligacji. Wbrew pozorom jest wręcz przeciwnie. Nakłada to na władze spółek znacznie więcej obowiązków niż dotąd i wiąże się ze sporym ryzykiem narażenia się na zarzut, że nie opublikowały jakiejś informacji, która zdaniem organów nadzoru powinna była zostać przekazana na rynek. Ryzyko jest tym większe, że za ich nieujawnienie grożą gigantyczne, jak na nasze warunki, kary finansowe, dotyczące zarówno samych emitentów, jak i osoby odpowiedzialne w spółce, co może z jednej strony zagrozić istnieniu firmy, z drugiej zaś paraliżować działania jej władz, a co najmniej angażować sporą część ich czasu i wysiłku na kwestiach pośrednio związanych z prowadzeniem i rozwijaniem biznesu. W każdym zaś przypadku będzie się wiązało ze wzrostem kosztów, wiążących się z wypełnianiem nowych obowiązków informacyjnych.

 


Nawet w przypadku spółek, których akcje notowane są na głównym parkiecie warszawskiej giełdy, a więc są w znacznym stopniu przygotowane, także finansowo i przyzwyczajone do ich wypełniania, dostrzega się wiele problemów, związanych z nowymi regulacjami. W znacznie gorszym położeniu znajdują się spółki mniejsze, notowane na New Connect, a w jeszcze trudniejszej sytuacji, wielu emitentów obligacji, także tych, którzy zdecydowali się na wprowadzenie swoich papierów dłużnych choćby do Alternatywnego Systemu Obrotu w ramach Catalyst. Istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że nowe unijne regulacje spowodują odwrót emitentów od rynku giełdowego, który przecież sprzyja transparentności działania spółek i ich wiarygodności, a także od przeprowadzania emisji obligacji w trybie publicznym. Dotyczy to w szczególności mniejszych firm, których potrzeby kapitałowe sięgają od kilku do kilkunastu milionów złotych, a które do tej pory starały się wprowadzać obligacje do obrotu na Catalyst, dostrzegając z tego korzyści zarówno dla siebie, jak i dla inwestorów. To spowoduje zahamowanie rozwoju rynku, choć z pewnością nie spowoduje spadku atrakcyjności emisji obligacji jako formy pozyskiwania finansowania. Tyle, że emisje będą odbywać się w ramach ofert prywatnych, nie podlegając unijnym przepisom i opierając się jedynie na ustawie o obligacjach. Z informacji dotyczących polskiego rynku obligacji nieskarbowych, podawanych choćby przez agencję ratingową Fitch Polska, można wywnioskować, że już teraz około połowa tego typu  papierów dłużnych emitowana była w trybie ofert prywatnych i znajduje się poza obrotem na Catalyst. Warto zaś zauważyć, że chodzi o połowę rynku, którego wartość sięga niemal 150 mld zł (obejmuje on także obligacje samorządów). Po zmianach proporcje te jeszcze bardziej przechylą się na korzyść tej formy, kosztem emisji publicznych.

Autor: Piotr Dziura, członek Zarządu Gerda Broker