Aleksandra Niżyńska kierowniczka Obserwatorium Równości Płci czasie debaty „Wybory parlamentarne w Polsce i wzrost prawicowego populizmu w Europie” , która odbyła się 21 października w Brukseli wskazywała, że nadchodzące wybory są niezmiernie istotne dla kobiet z kilku względów.
Po pierwsze ich udział w parlamencie jest kwestią słuszności i z tej perspektywy 44% udział kobiet wśród kandydatek do Sejmu cieszy, natomiast jedynie 14% odsetek kandydatek do Senatu przeraża. Po drugie, w wyborach tych ważyć się będzie los dotychczasowych osiągnięć ruchu kobiecego i szerzej równościowego. Mimo konserwatywnej koalicji rządzącej udało się ratyfikować Konwencję antyprzemocową, wprowadzić kwoty płci na listach wyborczych, uchwalić ustawę o in-vitro. Natomiast Uchwalenie ustawy o uzgodnieniu płci, a następnie zawetowanie jej przez Prezydenta Andrzeja Dudę jest najlepszą prognozą tego co może dziać się po wyborach 25 października. Jedno jest pewne, przyszły rząd nie będzie otwarcie wspierał programu ideologicznie progresywnego – będzie on albo bronił istniejącego status quo i co jakiś czas wzmacniał pewne postawy prorównościowe np. uchwalają suwak na listach wyborczych, albo nastąpi odwrót od dotychczasowego kursu na rzecz zmiany i nastąpi zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej, ograniczenie procedury in vitro.

Ostatni wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie klauzuli sumienia jest zresztą najlepszym przykładem nowego trendu, który niekoniecznie musi dotyczyć urzędników czy przedstawicieli rządu.  Trzecim powodem, dla których wybory te są wyjątkowo ważne z perspektywy kobiet jest fakt, że trzy największe siły polityczne mają liderki, a nie liderów.

  Grażyna Białopiotrowicz,Marzena Rogalska
 
Być kobietą biznesu