Jak podkreśla Polskie Towarzystwo Ziemiańskie, które zabiega o taką interpretacje, osoby poszkodowane - prowadzące często już od ponad dwudziestu lat - starania o odzyskanie bezprawnie odebranych im nieruchomości lub wypłatę za nie odszkodowań do dziś czekają na rzetelną interpretację przepisów nacjonalizacyjnych. Zdaniem poszkodowanych, organy państwowe (m.in. sądy i administracja) często dokonują takiej interpretacji w sposób krzywdzący, gdyż - ich zdaniem - jest on zbyt szeroki.
Jak twierdzą, istnieje więc niebezpieczeństwo, że jeśli stosowanie interpretacji w taki sposób jak czynią to dotychczas organy administracji, samorządy i sądy stanie się powszechną praktyką, to może to dotknąć każdego obywatela w każdej innej sprawie, choćby w postępowaniu podatkowym.
Jak twierdzi Marcin Schirmer, prezes Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego – nie chodzi tu więc tylko o przepisy dekretu PKWN o przeprowadzeniu reformy rolnej, ale o fundamentalne zasady interpretacji i stosowania prawa, które winny mieć zastosowanie do wszystkich spraw i wszystkich obywateli, ponieważ wszyscy powinni być równi wobec prawa.- Jeśli zgodnie z komunistycznym dekretem o reformie rolnej miał on dotyczyć tylko „nieruchomości ziemskich o charakterze rolniczym”, to nie wolno pomijać żadnej z tych przesłanek. Każda nieruchomość (lub jej część) podlegająca temu dekretowi musiała być nie tylko nieruchomością o charakterze rolniczym, ale jednocześnie nieruchomością ziemską, bo obie te niezależne przesłanki w sposób łączny zostały wprost wskazane w dekrecie – mówi Marcin Schirmer. - Nie wolno też tłumaczyć wyrażenia „ziemskie” jako „rolnicze”, gdyż w ten sposób – wbrew wyraźnym zapisom dekretu - rozszerzamy jego działanie na wszystkie nieruchomości o charakterze rolniczym, pomijając, że każda z tych nieruchomości ma być nie tylko nieruchomością rolniczą, ale jednocześnie nieruchomością ziemską – dodaje Marcin Schirmer.
Jego zdaniem akie rozumowanie prowadzi zatem do objęcia nacjonalizacją tego, co nie powinno jej podlegać. - Poza tym taki sposób myślenia  jest zupełnie nielogiczny. Jeśli uznamy – tak jak sąd pierwszej instancji (a to on najczęściej orzekając używał zbyt szerokiej interpretacji) – że użyte w dekrecie słowa „nieruchomości ziemskie”, mają oznaczać „nieruchomości rolnicze”, to powstaje pytanie po co po słowie „ziemskie” w treści przepisu użyto sformułowania „o charakterze rolniczym”?  Trudno przecież przyjąć aby ówczesnym władzom chodziło o „nieruchomości rolnicze o charakterze rolniczym”, bo to jest kompletny absurd językowy, a tak właśnie wynika z przyjętej przez sąd I instancji interpretacji. Czyżby sąd nie zauważył, że przyjęta przez niego wykładnia prowadzi do takiego nonsensu? – zastanawia się Marcin Schirmer.

Sprawy mają sygn. I OSK 474/15 oraz I OSK 2811/15 i będą rozpoznawane przez Naczelny Sąd Administracyjny we wtorek 14 lutego odpowiednio o godz. 11 i 11.30 w sali „G”