Krzysztof Sobczak: Projekt ustawy o biegłych sądowych i instytucjach opiniujących został już przekazany do dalszych prac w Ministerstwie Sprawiedliwości i jest przedmiotem analiz i konsultacji. Jakie są jego główne cechy? Zacznijmy od mechanizmu kreowania biegłych.
Tadeusz Tomaszewski: Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, nie będą tego robić, jak dotychczas prezesi sądów okręgowych, tylko będzie prowadzony centralny rejestr biegłych i instytucji opiniujących. A o tym, kto zostanie wpisany do tego rejestru, decydować będzie Państwowa Komisja Certyfikacyjna Biegłych Sądowych i Instytucji Opiniujących, której zadaniem będzie działanie na rzecz zapewnienia jakości opiniowania przez biegłych sądowych oraz instytucje naukowe i specjalistyczne opiniujące na zlecenie organów prowadzących postępowania.
Czytaj: W tym roku ma być projekt nowej ustawy o biegłych>>
Prof. Tomaszewski: Ustawa o biegłych bardzo potrzebna>>
W ramach konsultacji Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury wyraziła krytykę, że instytucję tę zaprojektowano „nadmiarowo”, jako centralny organ administracji państwowej, rozbudowany strukturalnie i drogi w utrzymaniu.
To już nieaktualne. Owszem, Komisja dostała do zaopiniowania projekt, w którym była taka propozycja, ale on już został wcześniej skorygowany przez nasz zespół. Według nowej wersji Komisja Certyfikacyjna nie będzie centralnym organem administracji, tylko ma działać w ramach Ministerstwa Sprawiedliwości i ramach budżetu tego resortu.
A gdy już Komisja powstanie, to jak przebiegać będzie procedura certyfikacji kandydata na biegłego?
Kandydat na biegłego będzie musiał złożyć wniosek do Komisji Certyfikacyjnej, a ustawa będzie określać, jakie dokumenty trzeba będzie przedłożyć, żeby wykazać, że jest się odpowiednio przygotowanym do występowania w roli biegłego. Będą to dokumenty dotyczące kwalifikacji zawodowych, kwalifikacji jako biegłego, jeśli już pełnił taką funkcję, opinia stowarzyszenia zawodowego, także inne okoliczności świadczące o tym, że jest dobrym kandydatem na biegłego. Wnioski będą oceniane przez powoływane przez Komisję zespoły oceniające kandydatów na biegłych, składające się z dwóch specjalistów wyróżniających się wiedzą i doświadczeniem z dziedziny będącej przedmiotem specjalności opiniowanego oraz jednej osoby będącej sędzią, prokuratorem, adwokatem bądź radcą prawnym. Oceniony pozytywnie kandydat będzie przedstawiany przez Komisję Certyfikacyjną ministrowi do wpisania do rejestru biegłych, prowadzonego z uwzględnieniem podziału biegłych sądowych i instytucji opiniujących według dziedzin i specjalności.
Komisja Kodyfikacyjna Ustroju Sądownictwa i Prokuratury zgłosiła wątpliwość, czy nadmiernie rozbudowane i rygorystyczne procedury certyfikacyjne mogą zniechęcać kandydatów, a w efekcie może jeszcze pogorszyć się dostępność opinii?
Nie podzielam tej wątpliwości, bo nie proponujemy wprowadzenia jakichś nadzwyczajnych wymagań. Chyba nie można tak potraktować wymogu przedłożenia Komisji Certyfikacyjnej dokumentów poświadczających posiadanie kwalifikacji do opiniowania w danej dziedzinie, czyli dyplomu i odpowiedniego poświadczenia doświadczenia zawodowego. Jeśli chcemy, by do wykonywania tych zadań byli dopuszczani tylko solidni fachowcy, to jakoś musi być to sprawdzone. Dzięki temu podniesiony również zostanie prestiż tej funkcji.
Czytaj: Biegli sądowi i instytucje opiniujące będą musieli zabiegać o certyfikaty>>
Prof. Tomaszewski: Niezależna certyfikacja podstawą jakości opinii biegłych sądowych>>
Ale projekt przewiduje też przesłuchania kandydatów przez zespoły oceniające Komisji Certyfikacyjnej.
Owszem, ale nie obligatoryjnie. Wnioski będą oceniane przez powoływane przez Komisję zespoły oceniające kandydatów na biegłych i instytucje opiniujące. To ma się co do zasady odbywać poza kandydatem, a dopiero jeśli dostarczone dokumenty nie wystarczą, zespół oceniający będzie mógł zaprosić kandydata na rozmowę. Gdy na przykład magister historii będzie chciał być biegłym z zakresu historii sztuki, co przecież jest możliwe, bo ludzie rozwijają swoje zainteresowania, uzupełniają wykształcenie, to zespół oceniający będzie mógł bezpośrednio sprawdzić, czy kandydat rzeczywiście posiada taką wiedzę. My nie wprowadzamy jakiś nadzwyczajnych wymagań, istotnie większych niż obecne, natomiast punkt ciężkości nowego systemu leży w rzeczywistej weryfikacji kwalifikacji kandydata na biegłego sądowego. No chyba, że obawa dotyczy właśnie tego, ale wydaje się, że realne sprawdzenie kompetencji biegłych jest niezbędnym elementem powodzenia tego projektu.
Nowym wymogiem ma być przygotowanie próbnej opinii.
Projekt przewiduje fakultatywnie taką możliwość, ale nie uważamy tego za nadmierne oczekiwanie. Tak się robi w wielu zawodach, a w poprzednich projektach też były takie propozycje. Zmierzamy do tego, by kwalifikacje osób ubiegających się o status biegłego były realnie sprawdzane. Kandydaci muszą liczyć się z tym, że samo złożenie dokumentów może nie zapewnić wpisu do rejestru. Jeśli chcemy, żeby ten nowy system zapewnił nową jakość w pracy biegłych, to musimy uznać konieczność wprowadzenia pewnych wymagań. Bo my dzisiaj jesteśmy w tyle w stosunku do świata. Dzisiaj właściwie jest wszystko jedno kto będzie opiniował, ważne jest, żeby była opinia. A to nie tak, dzisiaj wiedza eksperta wykorzystywana w wymiarze sprawiedliwości jest tak skomplikowana i tak rozbudowana, że wymaga certyfikacji. Jest na świecie powszechnie przyjmuje się koncepcję dowodu naukowego, co oznacza, że zarówno wiedza biegłego musi być na odpowiednim poziomie, jak również metody przez niego stosowane muszą być akceptowane przez środowisko zawodowe i naukowe, zaś badania prowadzone w certyfikowanych laboratoriach. Niestety, w Polsce nikt tego nie kontroluje i w efekcie powstają czasem nieprofesjonalne opinie, na których opierają się wyroki sądowe. To trzeba w końcu zmienić i taki jest zamysł tej projektowanej ustawy. Jeśli uznamy, że to jest za dużo, to wrócimy do dotychczasowego stanu, który od wielu lat jest krytykowany.
To wróćmy jeszcze do kosztów. Komisja Kodyfikacyjna oceniła, że one też zostały oszacowane nadmiarowo – w przyszłym roku na poziomie prawie 2 mld złotych, a w ciągu kilku kolejnych lat miałyby wzrosnąć do 3 miliardów.
Te uwagi są częściowo zasadne, ale jest tu też pewne nieporozumienie. Bo koszt utrzymania Komisji Certyfikacyjnej i działania systemu to tylko część planowanych wyższych wydatków, natomiast drugim i najważniejszym powodem szacowanych kosztów wprowadzenia ustawy to zwiększenie wynagrodzeń biegłych za opłacane przez organy państwa opinie przygotowywane według tych nowych zasad. Wobec obecnie żenująco niskich stawek godzinowych dla biegłych ich podwyższenie i tak jest niezbędne, niezależnie od tego, czy wprowadzimy nowy system. Zresztą jeśli chodzi o koszty administracyjne, to my je wcześniej zredukowaliśmy, odpowiadając na uwagi ministra finansów, w ramach uzgodnień międzyresortowych przed wpisaniem projektu do wykazu rządowego.
To musi kosztować?
Ja konsekwentnie podtrzymuję tezę, że ta reforma uda się tylko wtedy, gdy zagrają dwa elementy. Z jednej strony będziemy dążyli do podniesienia poziomu opinii, czyli konieczny jest solidny mechanizm weryfikacyjny. Ale z drugiej strony musi być jakaś opcja „nagrody”, muszą być zdecydowanie wyższe wynagrodzenia dla biegłych. Nie będzie chętnych, a tym bardziej wysokiej klasy fachowców, do opiniowania za obecne 40 zł za godzinę pracy. To muszą być wyższe kwoty, a więc nie należy się dziwić, że dla potrzeb projektu przyjęto bardziej realistyczne, choć i tak umiarkowane, szacunki co do wzrostu wydatków na opinie biegłych. A jeśli chodzi o wydatki administracyjne, to jeśli chcemy nowego, wydajnego i projakościowego systemu, to jego wprowadzenie i utrzymywanie też musi kosztować. My nawet bez żadnej presji szukamy oszczędności, na przykład zaproponowaliśmy zmniejszenie liczebności Państwowej Komisji Certyfikacyjnej, więc te wydatki będą mniejsze niż wcześniej zakładano. Można powiedzieć, że tych kosztów by nie było, gdyby to nadal robili prezesi sądów okręgowych, ale ten system się nie sprawdził.
Wydaje się, że koszty takiego nowego systemu były jednym z czynników blokujących wcześniejsze podejścia do uporządkowania tego problemu. Możliwy jest jakiś kompromis, żeby stworzyć nową jakość, ale możliwie tanio?
Należy do tego dążyć, ale te koszty muszą być, jeśli chcemy mieć nowoczesny i wydajny system opiniowania. A jeśli chodzi o wynagrodzenia dla biegłych, to jest teraz taka propozycja, by do pożądanego poziomu dochodzić stopniowo, w ciągu kilku lat, co byłoby łatwiejsze dla budżetu państwa. Bo moja pierwotna propozycja była, żeby to załatwić „uderzeniowo”, czyli od razu ustalić poziom zapewniający motywację przyciągającą dobrych ekspertów do tej pracy. Bo wtedy nowy system rzeczywiście zadziała. My zakładamy zarazem, że ten nowy system przyniesie oszczędności. Bo jeśli uda się doprowadzić do tego, że będą powstawały tylko dobre opinie, o wysokim i gwarantowanym poziomie profesjonalizmu, to rzadziej będzie potrzebne zamawianie opinii dodatkowych, łatwiej będzie się sądom bronić przed taką presją stron. Równie istotne jest dążenie do ograniczenia tzw. kosztów społecznych, które generuje obecny system.
Nowe, wyższe wynagrodzenia za opinie biegłych będą określone w ustawie? Czy na tym poziomie będą tylko zasady ich kreowania?
W ustawie będą tylko określone zasady, w tym ustalona stawka bazowa, w oparciu o którą ustalane będą wynagrodzenia. Ale ważne jest to, że ustawa pozwoli na coroczną waloryzację wynagrodzeń, czego dotychczas nie było. Ustawa pozwoli też na bardziej elastyczne określanie wysokości wynagrodzeń biegłych oraz udzieli delegacji Ministrowi Sprawiedliwości do ustalenia stawek wynagrodzenia biegłych, z uwzględnieniem złożoności problemu badawczego.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Linki w tekście artykułu mogą odsyłać bezpośrednio do odpowiednich dokumentów w programie LEX. Aby móc przeglądać te dokumenty, konieczne jest zalogowanie się do programu. Dostęp do treści dokumentów w programie LEX jest zależny od posiadanych licencji.