Milczenie prawa prowadzi do nikąd, jest ono wyrazem hipokryzji społecznej lub niemocy państwa - twierdzi Katarzyna Figiel Nieroba w artykule opublikowanym w miesięczniku "Jurysta"(nr 6/14).
Jakkolwiek wysuwane są postulaty legalizacji prostytucji, rozumianej jako uznanie świadczenia usług seksualnych za oficjalny zawód i jego opodatkowanie, to jednak polskie prawo nie dopuszcza możliwości ściągania podatków od działalności sprzecznej z dobrymi obyczajami lub zasadami współżycia społecznego. Taka partycypacja czyniłaby z państwa swoistego "sutenera".
Wobec tego autorka wysuwa wniosek, że regulacje zawarte w nie karnych gałęziach prawa nie są wystarczające dla zapobieżenia rozwoju prostytucji i przestępczości związanej z jej uprawianiem. Należałoby - zdaniem autorki publikacji - wprowadzić częściowe zakazy, gdyż prostytucja jest bardzo zróżnicowana.
Figiel Nieroba twierdzi, że w PRL oficjalny klimat do zwalczania prostytucji był lepszy niż obecnie. Jej zdaniem wiąże się to z rolą klimatu konsumpcyjnego, rozluźnienia obyczajów, relatywizmu moralnego, migracji ludności i anonimowości itd.