Jak przypomina "Gazeta Wyborcza", Wiktor Chruściel od 2009 roku handlował częściami samochodowymi. Miał w Nidzicy wraz z córką dużą firmę oponiarską. W magazynie było około 20 tys. opon, tysiące felg i śrub do kół. W czerwcu 2010 r. oponiarz wziął kredyt w Polskim Spółdzielczym Banku w Ciechanowie - 2,5 mln zł. Za część pożyczki kupił nieruchomość - dawną siedzibę firmy Herbapol, w centrum miasta, bo potrzebował powierzchni magazynowej.
Ale kilka miesięcy później zaczęły się problemy. Spadała sprzedaż, zmarł wspólnik, aż wreszcie Chruściel nie był w stanie spłacać 36 tys. zł raty kredytu. Próbował negocjować z bankiem. Bez rezultatu. Bank wypowiedział umowę pożyczki i w październiku 2011 r. zwrócił się z wnioskiem egzekucyjnym do Sebastiana S., komornika z Działdowa. A ten wszczął egzekucję.
Ekipa komornicza wyłamała zamki w drzwiach magazynów. Towar bez szczegółowego spisywania ładowano na ciężarówki i wywożono przez trzy dni - do 10 listopada. Od rana do późnej nocy. Kolejne zajęcie i wywiezienie resztki towaru, urządzeń i 12 samochodów, których właścicielem był Chruściel, nastąpiło w lutym 2012 r.
Sebastian S. oszacował odebrane ruchomości na 270 tys. zł. Kiedy dłużnik zaprotestował, komornik powołał "zaprzyjaźnionego" rzeczoznawcę, który wycenił majątek jeszcze niżej - na 204 tys. zł. Na przykład wartość kilkuletniego w pełni sprawnego opla oszacował na 142 zł i 56 gr. Więcej>>>


Windykacja należności w praktyce>>>