Lejla Junus nie może zapanować nad rozgoryczeniem. „Mam prawie 60 lat, dobrze pamiętam zjazdy partii komunistycznej i przyjmowane na nich uchwały programowe pełne górnolotnych słów i szczytnych haseł, z których – dobrze to wiedzieliśmy – żadne nie zostaną spełnione – mówi Junus w rozmowie z PAP. - Dzisiaj, kiedy słucham wystąpień zachodnich polityków z Rady Europy, odnoszę wrażenie, że przenoszę się w czasie i znów przysłuchuję się dawnym komunistycznym konwentyklom”.
Czytaj także: Będzie protest przeciwko łamaniu praw człowieka w Azerbejdżanie>>>
U schyłku ZSRR Lejla Junus była dysydentką i działaczką ruchu niepodległościowego w Azerbejdżanie. W latach 1992-93 była członkiem pierwszego w niepodległym Azerbejdżanie niekomunistycznego rządu prezydenta Abulfaza Elczibeja. Kiedy został on obalony przez b. komunistycznego satrapę Hejdara Alijewa, Lejla Junus znów przeszła do opozycji, zajęła się walką o demokrację i prawa człowieka. Zajmuje się tym także dziś, gdy po śmierci Alijewa władzę w Azerbejdżanie przejął w 2003 r. jego syn, Ilham.
„O ZSRR mówiono, że był więzieniem wielu narodów. Dziś za to żyjemy w więzieniu narodowym – mówi Lejla Junus. – Ze wszystkich rządów, jakie panowały za mojego życia w Baku, żaden nie łamał demokracji i praw człowieka tak notorycznie i bezczelnie, jak rząd Ilhama Alijewa”.
W połowie maja, zgodnie z zasadą rotacji w porządku alfabetycznym, właśnie rządzony przez Ilhama Alijewa Azerbejdżan, przewodzący światowym czarnym listom najbardziej autorytarnych i skorumpowanych państw świata, objął na pół roku przewodnictwo Rady Europy, utworzonej w 1949 r., by broniła demokracji i praw człowieka i propagowała je. „Zakrawa to na kpinę – mówi Lejla Junus. - To jakby wilkowi zlecać pilnowanie owiec”.
Azerbejdżan przyjęto do Rady Europy w 2001 r. Na wyrost, bo nie spełniał kryteriów. Został jednak przyjęty, jak Rosja czy Białoruś (ta ostatnia straciła status gościa specjalnego), gdyż sądzono, że wpuszczeni na zachodnie salony wschodni satrapowie nabiorą też zachodniej ogłady, przejmą zachodnie reguły i obyczaje.
„My też liczyliśmy na to bardzo – mówi Lejla Junus. – Wierzyliśmy, że przestając z demokratami, także nasi tyrani ucywilizują się i staną demokratami. Stało się inaczej. Nasi satrapowie wpuszczeni na zachodnie salony udają demokratów, powtarzają ich gesty i słowa, ale u siebie rządzą jak dawniej. Nie chcą się niczego uczyć od Zachodu, a Zachód nie umie ich do tego przymusić. Tego samego dnia, gdy nasze władze zapewniały w Baku przedstawicieli Rady Europy, że będą szanować demokrację, wolność słowa i niezawisłość sądów, w mieście trwały procesy ludzi sądzonych tylko za to, że krytykują rządzących lub mają odmienne od nich poglądy”.
W minionym tygodniu na pięć i pół roku więzienia skazany został Anar Mammadli, działacz Ośrodka Badań nad Demokracją i członek niezależnej grupy „Obserwator wyborczy”, nadzorującej przebieg elekcji. Oskarżono go o przestępstwa podatkowe i niezgodną z prawem działalność gospodarczą, ale obrońcy praw człowieka w Baku nie mają wątpliwości, że zbrodnią azerskiego dysydenta było ujawnienie fałszów podczas jesiennych wyborów prezydenckich, wygranych po raz trzeci przez Ilhama Alijewa.
Kierująca Instytutem na rzecz Pokoju i Demokracji Lejla Junus wytyka od lat rządom Alijewów nadużycia władzy, fałszowanie wyborów, tłumienie wolności słowa, brutalność policji, prześladowania opozycji, niewolenie więźniów politycznych. Według niej z powodów politycznych więzionych jest ponad 130 osób. „Z każdym rokiem jest coraz gorzej” – mówi. Przyznała jej rację przewodnicząca Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Anne Brasseur, która oznajmiła to niedawno w samym Baku. „Nasze władze obiecały poprawę, dołożyć wszelkich starań, a następnego dnia zaczęły się nowe procesy za nieprawomyślność” - zaznacza Junus.
„Oddanie przewodnictwa Rady Europy rządzonemu przez Alijewów Azerbejdżanowi kompromituje w oczach Azerów samą Radę Europy i jej ideały – uważa Lejla Junus. – Tak jak roczne przewodnictwo Kazachstanu w 2010 r. kompromitowało OBWE. To wina Zachodu, że nie dopilnował, by przyjmowane do jego grona kraje spełniały wszystkie warunki akcesji. A tak, zamiast upodobnić się do Zachodu, Alijew czy Nazarbajew wodzą Zachód za nos. Ilham Alijew nie spełnił żadnego z warunków stawianych Azerbejdżanowi przez Radę Europy. Wybory są fałszowane, sądy nieuczciwe, opozycja i dziennikarze - prześladowani, wolność słowa i zgromadzeń – tłumiona, korupcja - kwitnie. A mimo to Azerbejdżan przewodniczy Radzie Europy. Przykro jest stwierdzić, że Zachodowi w Azerbejdżanie bardziej zależy na ropie naftowej niż na demokracji”.
Za krytykowanie poczynań władz Lejla Junus też często staje przed sądami. W kwietniu, wraz z mężem Arifem, także dysydentem i działaczem praw człowieka, zostali aresztowani i oskarżeni o szpiegostwo na rzecz Armenii (Arif od lat zajmuje się sprawami pojednania azersko-ormiańskiego). Wypuszczono ich z aresztu, ale odebrano paszporty i zablokowano konta w banku. Czekają na kolejny proces.
Wojciech Jagielski (PAP)