Pomysł tak nowatorski, że nieobecny w żadnym europejskim systemie prawa kontynentalnego, pojawiał się i znikał w ciągu kilku lat ze wstępnych założeń nowelizacji kodeksu spółek handlowych. Był jednak forsowany równie stanowczo jak sprowadzenie kapitału zakładowego w sp. z o.o. do jednego złotego.

I mimo że ministerialny projekt zmian k.s.h. upubliczniony jako ostateczny w lutym br. spotkał się z druzgocącą krytyką, resort początkowo w ogóle nie brał tego pod uwagę. Decydująca walka o kodeks rozegrała się więc w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Z jednej strony autorytety prawnicze nadal tłumaczyły organizacjom lobbingowym działającym pod szyldami związków przedsiębiorców, że spółki nowej generacji pomogą w restrukturyzacji firm zagrożonych niewypłacalnością. Z drugiej coraz aktywniej zaczęli występować inni profesorowie prawa i młodsi pracownicy naukowi kilkunastu uniwersytetów. Ogłosili oni nawet w kwietniu list otwarty.
– Na szczęście zdrowy rozsądek zatriumfował nad ideologią niemającą nic wspólnego z dobrem przedsiębiorców i bezpieczeństwem obrotu gospodarczego – mówi prof. Andrzej Kidyba. Więcej>>>