Konferencja „Tolerancja i jej wrogowie” zorganizowana została przez Zakład Praw Człowieka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. To już kolejna z organizowanych co roku przez ten zakład konferencji, których celem jest szukanie odpowiedzi na pytania związane z przestrzeganiem w Polsce podstawowych praw człowieka.
A jest o czym dyskutować – przekonywał prof. Wyrzykowski, kierownik Zakładu Praw Człowieka, a także sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Jak podkreślał, przywołany prze niego w wystąpieniu otwierającym konferencję przykład Konfederacji Warszawskiej z 16. wieku, która wprowadziła zasadę pokoju pomiędzy różnymi wyznaniami, to jedna z jasnych kart w polskiej historii. Ale są w niej też liczne karty ciemne, jak choćby getta ławkowe w uniwersytetach w okresie międzywojennym, także na tym, na którym w piątek naukowcy, studenci i praktykujący prawnicy dyskutowali o tolerancji.
W tym kontekście socjolog prof. Ireneusz Krzemiński stwierdził, że skłonność do zachowań nietolerancyjnych ma swoje podłoże w niezdrowych potrzebach społecznych. – Wykazanie niższości innych, na przykład różnych mniejszości, i odmawianie im pewnych praw ma prowadzić do przekonania o wyższości tej większości, która kreuje takie nietolerancyjne postawy – mówił. Jak podkreślał, to działa tak zarówno w małej skali, gdy podstawy do nietolerancyjnych zachowań tworzą jednostki czy małe grupy, jak i w odniesieniu do dużych grup społecznych, nawet całych narodów. I dodawał, że jest to groźne na każdym poziomie, ale w przypadku dużych społeczności szczególnie, bo może wpływać na kształtowanie stosunków społecznych i politycznych, a także prawa w państwie, a w konsekwencji także na relacje z innymi narodami i państwami.
Jednak tolerancja, jak  przekonywał prof. Mirosław Wyrzykowski, to system wartości będący podstawą do zapewnienia wolności i praw jednostki, jest gwarancją dla tych praw.  – Tolerancja to uznanie zasady, że wszyscy ludzie są równi w odniesieniu do podstawowych praw obywatelskich. Tolerancja to także dobra podstawa do traktowania „problemów nierozwiązywalnych”, takich jak wciąż w Polsce dyskutowany problem aborcji, czy bardzo obecnie gorąca sprawa związków partnerskich – mówił. I dodał, że szukając odpowiedzi na pytania związane z niedostatkami tolerancji w Polsce należy podejmować zagadnienia związane ze zjawiskami etycznymi, społecznymi i prawnymi, bo wszystkie te konteksty mają w tej dziedzinie znaczenie.   
Ponieważ w konferencji uczestniczyli głównie prawnicy, to jednym z omawianych problemów była rola prawa w zapewnianiu warunków do praktykowania tolerancji. Nie było sporu o to, że tak powinno być, ale to jak to należy w prawie zapisywać, było już przedmiotem dyskusji. Jak zauważył prof. Jerzy Zajadło z Uniwersytetu Gdańskiego, jest kłopot z traktowaniem pojęcia „tolerancja” na gruncie prawnym. Jako dowód na to podał fakt, że większość najważniejszych z punktu widzenia praw człowieka aktów prawnych nie używa tego pojęcia. Przykładem na to jest m.in. Europejska Konwencja Praw i Wolności Obywatelskich, w której takiego słowa nie ma. – Ale już w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który bazuje na tym dokumencie, jest ono używane bardzo często. Podobnie nie ma go w wielu konstytucjach, także w polskiej – mówił. Ale dodawał, że nie jest to wielkim problemem, ponieważ przy wszelkich analizach problemu można bez problemu odnosić się do takich, szeroko zwykle traktowanych w takich aktach prawnych pojęć, jak sprawiedliwość, równość, zakaz dyskryminacji. Prof. Zajadło poinformował też, że przygotowując się do konferencji sprawdził, jak często słowo tolerancja występuje w Systemie Informacji Prawnej LEX. I kazało się, że owszem jest ono blisko 10 tysięcy razy w Dziennikach Ustaw, Monitorach Polskich i innych dokumentach zawierających obowiązujących przepisy. – Jednak tylko niewielka część z tego wykazu to tolerancja w znaczeniu stosowanym na gruncie praw człowieka, czyli jako otwartość na inność, na prawa mniejszości, na cudze poglądy, a znacznie częściej w znaczeniu technicznym i biologicznym.
Także autorka innego referatu, dr Marzena Laskowska z Instytutu Nauk Prawnych PAN miała trudności ze znalezieniem obszernej literatury prawniczej odnoszącej się do problemu tolerancji. – Owszem pisze się o równości i sprawiedliwości, ale wprost o tolerancji mniej – mówiła. I dodała, że znalazła jedną publikację książkową spełniającą to kryterium, ale pochodzi ona sprzed ponad 30 lat i odnosi się do innej sytuacji prawno-ustrojowej w Polsce.
Zdaniem uczestników konferencji jest potrzeba prowadzenia badań na ten temat i wydawania publikacji z ich wynikami.   
Uczestnicząca w dyskusji prof. Ewa Łętowska, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku stwierdziła, że dla niej nie ma wielkiego znaczenia to, czy konstytucja lub inne ważne akty prawne zawierają sformułowanie "tolerancja". - To nie jest istotne, bo tolerancja to koncept pozaprawny. Ale istotne jest to, jakie rozwiązania prawne sprzyjają, lub nie, postawom tolerancyjnym. Także to, czy zasady zapisane w konstytucji sprzyjają tworzeniu warunków dla tolernacji, czy tworzą mechanizmy wspierające postawy tolerancyjne - mówiła. 
Z kolei prof. Piotr Winczorek zastanawiał się, czy pojęcie tolerancja można w ogóle uregulować prawnie, czy można to nakazać przy pomocy przepisów. - Można od prawa wymagać niedospuszczania do nietolerancji, ale nie można raczej narzucić tolerancji przy pomocy norm prawnych - mówił.