Z nieoficjalnych informacji ze źródeł zbliżonych do organów ścigania wynika, że niedoszły samobójca w liście wyjaśnił rodzinie, iż jego czyn wiąże się ze złą atmosferą w pracy. Miał napisać m.in., że jest gnębiony, że już dłużej takiej sytuacji nie wytrzyma. Miał też stwierdzić, że ma dość pracowania "dla statystyk".
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Łomży Maria Kudyba powiedziała, że w sprawie wszczęto postępowanie dotyczące dopuszczenia do próby samobójczej drugiej osoby (art. 151 kk „Kto namową lub przez udzielenie pomocy doprowadza człowieka do targnięcia się na własne życie”).
"Prokurator będzie ustalał, jakie były przyczyny próby samobójczej. Badane będą wszystkie wątki, w tym wątek mobbingowy, wszystko co mogło zaważyć na takiej próbie. Czy miało to miejsce czy nie (mobbing - PAP) – jest zbyt wcześnie, by coś na ten temat powiedzieć. Będzie prowadzone śledztwo, które odpowie na pytania, co było ewentualną przyczyną tego zdarzenia" - powiedziała PAP Kudyba.
Do próby samobójczej piskiego prokuratora doszło w niedzielę, 1 września po południu w budynku prokuratury. Na miejsce została wezwana policja. O sprawie nie poinformowano opinii publicznej.
Rzeczniczka warmińsko-mazurskiej policji Anna Fic powiedziała, że policję wezwał na interwencję prokurator, który znalazł niedoszłego samobójcę. Dodała, że wszystkie czynności w tej sprawie wykonali na miejscu prokuratorzy z Olsztyna.
Prokurator rejonowy w Piszu Rafał Kulągowski powiedział PAP, że niedoszły samobójca był asesorem, który "pracował jak każdy inny prokurator". Dodał, że jego życiu i zdrowiu nie grozi już niebezpieczeństwo. Zapytany, dlaczego prokurator pracował w niedzielę Kulągowski odparł, że "czasem robią to wszyscy, bo nie zawsze się ze wszystkim w tygodniu zdąży".
Szef piskiej prokuratury przyznał, że wydarzenie to wstrząsnęło wszystkimi pracownikami tej niewielkiej prokuratury (pracuje w niej 7 prokuratorów), a niedoszły samobójca był lubiany i ceniony przez kolegów. O powodach decyzji asesora nie chciał się wypowiadać.
Zastępca prokuratora okręgowego w Olsztynie Aneta Maślany-Golańska powiedziała PAP, że czynności prokuratorów okręgowych z Olsztyna ograniczyły się "do przeprowadzenia pierwszych czynności", po czym zwrócono się do Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku o przekazanie tego postępowania do innej jednostki. Chodziło o to, by uniknąć ewentualnych podejrzeń co do braku obiektywizmu osób prowadzących postępowanie.
Prok. Maślany-Golańska odmówiła informacji dotyczących m.in. tego, czy na miejscu zdarzenia zabezpieczono tzw. list pożegnalny, nie chciała też mówić o bliższych okolicznościach zdarzenia.
Akta tej sprawy trafiły już do łomżyńskich śledczych. Rzeczniczka tamtejszej prokuratury Maria Kudyba powiedziała, że przydzielono je już do referatu jednego z prokuratorów, który zapozna się z aktami. "Sądzę, że najwcześniej za miesiąc możemy mówić w tej sprawie o czymś bardziej konkretnym" - powiedziała.
Asesor z Pisza przebywa na zwolnieniu lekarskim.