Sędzia Krzysztof Mycka, Naczelnik Wydziału Kurateli w Ministerstwie Sprawiedliwości  i prof. Zbigniew Lasocik, kryminolog uważają, że słabością wykonania kary jest nieznaczna instytucjonalna pozycja więziennictwa i wadliwe usytuowanie kurateli.
- W Ministerstwie Sprawiedliwości odnotowaliśmy od 2003 roku zmniejszanie się przestępczości, zmniejszyła się liczba oskarżonych i skazanych, a mamy stała liczbę więźniów – podkreślił w radiu TokFM sędzia Krzysztof Mycka.
Jest 84 tys. osadzonych. Ale tak wysoka liczba więźniów nie jest przystająca do skali przestępczości w Polsce i do liczby skazań i tzw. surowości sędziowskiej. 
- To jest paradoks, gdyż tylko 10 proc. kar to kary pozbawienia wolności – podkreśla sędzia Mycka. – W takich państwach jak Niemcy czy Wielka Brytania lub Szwecja  – 80 proc. i 70 proc., 90 proc. kar to są grzywny. W Polsce nie orzekamy grzywny w takim wymiarze jak moglibyśmy, jest ich tylko 19 proc. ogółu orzekanych kar. Pokutuje mit ubogiego społeczeństwa.
Tymczasem kara grzywny orzekana jest najczęściej w takich okręgach jak Zamość i Kielce – czyli ściana wschodnia, gdzie udział kary grzywny jest kilkakrotnie wyższy niż na Śląsku.
Kara pozbawienia wolności orzekana jest bardzo często w Słupsku, a w okręgu sąsiednim – kilkakrotnie rzadziej. Nie ma to przełożenia  na strukturę przestępczości, jest to wypadkowa przyzwyczajeń prokuratorskich i sędziowskich.
Skąd się wzięła struktura kar? Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Jagiellońskim  pokazują, że udział kary pozbawienia wolności w zawieszeniu jest najwyższy w Polsce, w porównaniu z krajami dawnej demokracji ludowej. Struktura kar w Polsce nie zmieniła się w stosunku do 80.lat. Niektóre kraje powoli wychodzą z tej struktury, jednak my nie możemy się wyzwolić.
- Jako sędzia widzę wady w funkcjonowaniu procedur karnych – mówi sędzia Mycka. – Myślę, że kara pozbawienia wolności odpowiada społecznemu odczuciu sprawiedliwości – dodaje.
Jeśli w kraju 40 milionowym w więzieniu przebywa 85 tys. ludzi to jest to największa populacja więzienna w Europie – podkreślają eksperci. A w Europie jest kilka ludniejszych krajów niż Polska.