MZ przypomina, że są dwa rodzaje tej praktyki tzw. „gabinetowa” (stacjonarna) oraz wyłączenie w miejscu wezwania (w ramach, której pielęgniarka (położna) nie posiada gabinetu). Na podstawie ustawy o zakładach opieki zdrowotnej od 30 grudnia 1998 r. praktyka taka może zawrzeć umowę cywilnoprawną (tzw. kontrakt) z zakładem opieki zdrowotnej (szpitalem). Nie ma zakazu w ww. ustawach wykonywania zawodu pielęgniarki (położnej) w zakładzie opieki zdrowotnej w ramach indywidualnej praktyki. Jednakże w przypadku praktyki wyłącznie w miejscu wezwania tym miejscem staje się zakład opieki zdrowotnej (szpital), chociaż ideą tej praktyki było wzywanie pielęgniarki (położnej) przez pacjenta.
- Biorąc pod uwagę wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 21 grudnia 2005 r. (K 45/05),w ustawie z dnia 18 marca 2011 r. przewidziano trzecią (obok gabinetowej oraz wyłącznie w miejscu wezwania) formę praktyki zawodowej (dla lekarzy, pielęgniarek oraz położnych) wyłącznie w szpitalu. TK w wyroku wskazał, że niedopuszczalnym jest zakazywanie wykonywania indywidualnej praktyki w zakładzie opieki zdrowotnej, gdyż wtedy „dostęp do rynku świadczeń zdrowotnych zostałby pielęgniarkom i położnym wysoce utrudniony, a wręcz zamknięty” - czytamy w opublikowanym w niedzielę komunikacie resortu.
Publikacja MS przypomina też tezy uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 21 grudnia 2005 r. (K 45/05):1. ” ….dostęp do rynku świadczeń zdrowotnych, jedynego, na jakim mogą się one z racji zdobytych kwalifikacji poruszać, zostałby pielęgniarkom i położnym wysoce utrudniony, a wręcz zamknięty. Wprowadzone ograniczenie czyni swobodę działalności gospodarczej pielęgniarek „kontraktowych” iluzoryczną, bo niemożliwą do realizacji w miejscu udzielania większości świadczeń zdrowotnych. Wobec tego jedynym realnym wyjściem z sytuacji, stałoby się dla nich zaprzestanie działalności gospodarczej i ponowne zatrudnienie na etacie, z wszystkimi (także finansowymi) konsekwencjami tego stanu rzeczy.”, 2. „Nie zostały również przedstawione przekonujące dane, które przemawiałyby za koniecznością ograniczenia wymienionej wolności dla ochrony praw pacjentów. W tym względzie wysunięty został argument, że nie można mówić o ciągłości opieki nad pacjentem (której brak istotnie mógłby zagrażać jego zdrowiu), „jeśli na 38-łóżkowym oddziale z 50 pielęgniarkami podpisane są umowy cywilnoprawne i każda z nich pełni w miesiącu 1 czy 2 dyżury” (biuletyn z 296 posiedzenia Komisji Zdrowia). Abstrahując od wątpliwości, czy przedstawione cyfry odzwierciedlają realny stan panujący w którymkolwiek z z.o.z., należy stwierdzić, że „ciągłość opieki” pielęgniarskiej nie polega na tym, że nad kuracją danego pacjenta przez cały czas czuwa jedna i ta sama pielęgniarka (albo choćby zespół zmieniających się rotacyjnie nie więcej niż trzech czy pięciu pielęgniarek), lecz na tym, że w każdej chwili zarówno pacjent, jak i lekarz może liczyć na pomoc wykwalifikowanego personelu. Fakt, że np. podczas czterodniowego pobytu w szpitalu kobietą ciężarną, rodzącą, a następnie położnicą oraz jej dzieckiem zajmują się różne położne, a pacjentem hospitalizowanym przez np. 2 tygodnie – różne pielęgniarki, nie przesądza o braku ciągłości opieki”.

W nowej ustawie z dnia 18 marca 2011 r. o działalności leczniczej utrzymana została możliwość wykonywania przez pielęgniarki (położne) wykonywania zawodu w ramach indywidualnej praktyki jak również możliwość zawierania kontraktów pomiędzy tymi praktykami a podmiotami leczniczymi (wcześniejszymi zakładami opieki zdrowotnej).

Tymczasem protestujące pielęgniarki spędziły z niedzieli na poniedziałek czwartą noc w Sejmie. 19 przedstawicielek Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych nadal okupuje sejmową galerię. Domagają się wprowadzenia zakazu zatrudniania ich w szpitalach na podstawie kontraktów.
Niedzielne negocjacje pielęgniarek z minister zdrowia Ewą Kopacz i wiceministrem Jakubem Szulcem zakończyły się fiaskiem. Rozmowy zostały zerwane. Kopacz oświadczyła, że przedstawicielki OZZPiP wprowadziły ją w błąd w sprawie swoich postulatów.