Sejm na najbliższym posiedzeniu plenarnym 9 stycznie 2018 r. rozpocznie drugie czytanie  rządowego projektu ustawy o wykonywaniu niektórych czynności organu centralnego w sprawach rodzinnych z zakresu obrotu prawnego na podstawie prawa Unii Europejskiej i umów międzynarodowych.
Projekt ustawy dotyczy przede wszystkim postępowań dotyczących rozstrzygania o właściwym miejscu pobytu dziecka i właściwości sądu w sprawach opiekuńczych.
Ustawa wskazuje organ centralny w kraju członkowskim, który jest stroną konwencji i to jest Ministerstwo Sprawiedliwości. Ustawa precyzuje uprawnienia ministra sprawiedliwośc, który jest pewnego rodzaju pośrednikiem w tym postępowaniu, ale ma też nowe uprawnienia.
 - Trzeba również zwrócić uwagę na nowe uregulowania dotyczące struktury właściwości sądów. Jest pewnego rodzaju specjalizacja polegająca na wskazaniu konkretnych sądów okręgowych, które będą rozpatrywały sprawy. Jest też jeden sąd odwoławczy, który będzie rozpatrywał wszystkie sprawy w instancji apelacyjnej - zwracał uwagę komisji sprawiedliwości poseł Waldemar Buda.
Projekt reguluje bardzo trudne zdarzenia związane z uprowadzeniem dziecka, które mają być w sposób humanitarny, przezroczysty, przejrzysty rozpatrywane z jak najmniejszą krzywdą dla dobra dziecka oraz dla jego poczucia bezpieczeństwa - argumentują autorzy projektu. Ustawa  gwarantuje i powiela wiele rozwiązań z konwencji Haskiej dotyczącej cywilnych aspektów uprowadzenia dziecka.

Minister sprawiedliwości będzie miał przegląd wszystkich postępowań, które w tym trybie się toczą, albo mają zamiar się toczyć. Ma też uprawnienia do ustalania adresów i do przekazywania informacji.
Przewodniczący Stowarzyszenia Wolne Społeczeństwo Roman Poturalski uważa, że uprawnienia ministra sprawiedliwości do podejmowania czynności w istocie policyjnych, do ich inicjowania, jest bardzo niebezpiecznym działaniem. Pozwoli ministrowi podejmować działania interwencji w postępowanie, a jednocześnie wyprzedzając orzeczenie sądu ingerować w sprawę.
Podsekretarz stanu w MS Michał Wójcik zauważa, że przymus adwokacki jest jednym z kluczowych elementów tego projektu.  -Moje dwudziestomiesięczne doświadczenie pokazuje, że wiele osób wpada w tarapaty. Nawet, jeżeli faktycznie mają rację, to prawnie po prostu przegrywają.  W takich sytuacjach potrzebujemy osób, które są wyposażone profesjonalnie w wiedzę - podkreśla wiceminister.