Sejm uchwalił 25 stycznia br.nowelizacje ustawy o utrzymaniu czystości i porządku w gminach. Przepisy mają wejść w życie 1 lipca br.
- Zgodnie z tą ustawą w warunkach przetargowych może być określona możliwość wskazania instalacji, do której odpady mają być kierowane. I w tym sensie można dosyć swobodnie kształtować sam przetarg i warunki przetargu - mówi podsekretarz stanu w Ministerstwie Ochrony Środowiska Piotr Woźniak.  - Można wskazać, instalację, która gospodaruje odpadami, natomiast nie można wskazać firmy wywożącej. W związku z tym strumień inwestycji, który został skierowany na gospodarkę odpadami, w małym procencie dotyczy taboru wywozowego, ale w ogromnym budowy instalacji, których wciąż jest za mało, zwłaszcza tych spełniających warunki - wyjasniał w Sejmie min. Woźniak.

Doświadczenie innych krajów
Dalej podsekretarz stanu powiedział: - Przeprowadziliśmy próbę porównania różnych systemów, oczywiście obowiązujących w krajach Unii Europejskiej. Przeważająca większość krajów stosuje zamówienia publiczne przynajmniej do wywozu, a siedem państw - tyle było w tej próbie, którą badaliśmy - w pełnym łańcuchu gospodarki odpadami ma obowiązek stosowania zamówień publicznych. Oczywiście na zasadach unijnych, czyli na zasadach w pełni konkurencyjnych. W Polsce ustawa przewidziała tryb konkurencyjny tylko i wyłącznie w odniesieniu do wywozu, ale oczywiście nie uszczupla to prawa do rozpisywania przetargu i obowiązywania trybu przetargowego, konkurencyjnego w odniesieniu do całego łańcucha gospodarki odpadami. W związku z tym ani nie jesteśmy wyjątkiem, ani nie naruszamy jakiejkolwiek regulacji unijnej, dlatego że regulacje unijne nigdzie nie forsują rozwiązań pozakonkurencyjnych - podkreslił Woźniak.
   Samorządy, które w różnych państwach europejskich nie stosują zamówień publicznych, robią to na podstawie pojedynczych, dokładnie czterech, orzeczeń Trybunału, a nie na zasadzie obowiązującego powszechnie prawa, ponieważ powszechnie obowiązujące prawo odwołuje się wyłącznie do mechanizmów konkurencyjnych.

Bez pilotażu
MInisterstwo nie przeprowadziło pilotażu, jak będzie działac ustawa. - Świadomie z niego zrezygnowaliśmy, bo mieliśmy pięc przykładów z różnych miejsc Polski, gdzie w drodze referendum mieszkańcy postanowili, że wprowadzą ten system, który obowiązuje teraz pod rządami nowej ustawy, samodzielnie i dużo wcześniej - podkreślił minister.
Dwa najlepsze do zastosowania to Legionowo i Pszczyna, gdzie ten system się sprawdził. Samorządy zrobiły to samodzielnie na podstawie prawdziwych systemów wynikających z wyboru mieszkańców. Wyniki były jak najbardziej pozytywne, tym bardziej nas to utwierdziło w przekonaniu, że ustawa jest dobra.

Koszty gmin i ewentulane ryzyko
   Warto zaznaczyć, że 61 proc. gmin rzeczywiście podjęło uchwały zarówno o regulaminach, jak i o wyborze metody opłaty i wysokości opłat. To są te gminy, które miały najlepsze rozeznanie co do kosztów swojego systemu. Piotr Woźniak przypomniał, że ustawa przewiduje, że strumień pieniędzy wpływających od mieszkańców ma w całości pokryć koszty działalności systemu. Gmina nie ma zarabiać. To ma być działalność, która, tak samo jak inne obowiązki samorządowe, nie jest prowadzona dla zysku.
    Jeśli chodzi o możliwość bankructwa firm, to na wypadek, gdyby firma wycofała się z działalności z różnych przyczyn, bankructwa, niechęci, klęski żywiołowej i jakiejkolwiek innej, władze samorządowe mają obowiązek z wolnej ręki natychmiast zlecić wykonywanie precyzyjnie tych samych zadań i za te same pieniądze temu, kogo wybiorą samodzielnie. To jest tryb nadzwyczajny, ale ustawa w takich okolicznościach w pełni chroni system przed jakimkolwiek zaburzeniem. - Nie chcemy mieć takich przypadków, jakie znamy z włoskich miast, gdzie system wywozu śmieci się załamywał. Tam takie awaryjne rozwiązania nie były przewidziane. U nas odwołuje się do tego art. 6f ust. 2, gdzie procedura i zasady są jasno wyłożone - dodaje Woźniak.