W opinii min. Michała Królikowskiego pociąganie do odpowiedzialności prpkuratorów za niesłuszne oskrżenie może być ze szkodą dla osoby, która później będzie oskarżona, bo m.in. nie będzie miała prawa do kłamstwa, które przysługuje podejrzanemu.
Ponadto przed ministrem sprawiedliwości, i przed Sejmem stanie wyzwanie w związku z orzeczeniem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w sprawie Płonki, a wcześniej w sprawie Salduz, a także dyrektywą, która kończy swój bieg w pracach Rady, w sprawie dostępu do adwokata.
- Z tych wszystkich dokumentów wynika to, że jedną z koncepcji, które będziemy musieli w przyszłości rozważyć, jest likwidacja podziału osoby podejrzanej i podejrzanego i rozciągnięcie na znacznie wcześniejszy etap niż bycie podejrzanym, niż przejście w fazę in personam gwarancji procesowych, które przysługują tej osobie w tej fazie - podkreślił Królikowski.
Minister zaznaczył, że kierunek jest taki: przechodzenie na coraz to wcześniejsze etapy postępowania przygotowawczego ze zwiększeniem gwarancji. A to  jednocześnie łączy się z wcześniejszym przechodzeniem w fazę in personam, z ograniczaniem postępowania dowodowego, które jest pozbawione kontroli sądowej w postępowaniu przygotowawczym, i przenoszeniem jej na fazę postępowania przed sądem. Ograniczamy zatem możliwość weryfikacji zasadności aktu oskarżenia w momencie, w którym on jest wnoszony, i przekazujemy tę weryfikację do sądu. W związku z tym w ramach tego nowego modelu, idea odpowiedzialności za oczywiście niesłuszne postawienie w stan oskarżenia jawi się zupełnie inaczej.