Tytuł konferencji był o tyle uzasadniony, że obowiązujące obecnie w Polsce prawo pozwala na rozwiązywanie w drodze mediacji sporów w sferze prawa karnego, cywilnego, gospodarczego, ale także konfliktów rodzinnych i sytuacji, gdy w kolizję z prawem popadnie osoba nieletnia. Są więc warunki do stosowania tej instytucji, która w stosunku do procesu sądowego jest znacznie tańszą i często szybszą formą rozstrzygania sporów. Tymczasem nie jest to jeszcze praktyka powszechna, obecnie tylko niespełna 1 proc. spraw zakończonych aktem oskarżenia trafia do mediacji, a do tego ok. 80 proc. z nich dotyczy apelacji białostockiej. Nie jest więc dobrze i zarówno teoretycy jak i praktycy mówią o potrzebie poprawienia przepisów regulujących zasady stosowania mediacji.

Jak mówi prof. Ewa Bieńkowska, członek Społecznej Rady ds. Alternatywnych Metod Rozwiązywania Konfliktów i Sporów przy Ministrze Sprawiedliwości, nie ma intencji dokonywania zmian we wszystkich ustawach regulujących mediacje. Autorzy projektu chcą raczej opracować nową ustawę, która wystawiałaby poza nawias i regulowała generalne zasady mediacji. Ma w niej znaleźć się nowa definicja mediacji, która będzie na tyle szeroka, że pozwoli na rozwiązywanie zarówno konfliktów międzyludzkich jak i gospodarczych. Wzmocniony i wyrównany we wszystkich regulacjach ma być status mediatora. Mają być mediatorzy zawodowi i społeczni, ale przewiduje się pewne ograniczenia co do tego, kto będzie mógł prowadzić mediacje. Np. w sprawach nieletnich mediatorem nie będzie mógł być nikt związany z szeroko rozumianym wymiarem sprawiedliwości, a w sprawach gospodarczych nie mogliby mediować sędziowie. A generalna zasada ma stanowić, że gdy do mediacji kieruje np. sąd lub prokuratura, mediatorami zawodowymi nie będą mogli być czynni zawodowo sędziowie, prokuratorzy, radcy prawni, adwokaci, kuratorzy sądowi, notariusze, komornicy (ani aplikanci) oraz referendarze sądowi, asystenci sędziów, policjanci, pracownicy służby więziennej i syndycy.