Kierowca jechał lewym pasem ruchu, uszkodził trzy auta. Kierowcy zjeżdżali z drogi, uciekając przed czołowym zderzeniem z piratem drogowym. Ten zatrzymał się dopiero, kiedy uderzył w terenówkę. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Miał 2,2 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
Prokuratura zarzuciła kierowcy jazdę po pijanemu oraz możliwość spowodowania katastrofy drogowej i skierowała do sądu wniosek o jego aresztowanie. Najpierw sąd pierwszej instancji, a 30 grudnia sąd okręgowy, odmówiły osadzenia mężczyzny w areszcie. - Musimy pamiętać, że tymczasowego aresztowania nie można utożsamiać z karą – mówił „Gazecie Wyborczej Białystok” Janusz Sulima, rzecznik białostockiego sądu okręgowego. Dodał też, że sąd ma wątpliwości, czy kwalifikacja prawna przyjęta przez prokuraturę jest właściwa. Zwłaszcza, że wedle kodeksu karnego katastrofa określa zagrożenie dla wielu osób lub znacznego mienia. Zdaniem sądu nie ma potrzeby stosowania tymczasowego aresztowania także dlatego, że oskarżony nie kwestionuje najważniejszych ustaleń śledztwa, więc nie ma żadnej obawy, że będzie wpływał na świadków, którymi zresztą w większości są policjanci. Do tego większość materiału dowodowego została już zebrana.

Decyzja białostockich sądów pokazuje, że w odniesieniu do instytucji tymczasowego aresztowania, która była dotąd w Polsce nadużywana, zaczyna się dziać coś pozytywnego. Na razie bardziej w sądach niż w prokuraturze, ale może z czasem i ta instytucja dojrzeje do zmian. Niestety negatywną rolę w tej dziedzinie wciąż odgrywają media, które swoimi publikacjami często „podpuszczają” opinię publiczną. Wypada mieć nadzieję, że organa wymiaru sprawiedliwości nie będą ulegać tej presji.